Przeciętny amerykański obywatel od małego wychowywany w atmosferze podziwu dla sprawnych i rzutkich, a przy tym uczciwych biznesmenów, może po ostatnich doniesieniach utracić dużą część swojej wiary w uczciwość świata biznesu. Co rusz bowiem w amerykańskiej prasie pojawiają się informacje świadczące o tym, że znani i szanowani biznesmeni ukrywali swoje dochody przed fiskusem.
Ostatnia tego typu sprawa jest szczególnie bulwersująca, gdyż dotyczy sławnego producenta…zabawek. Ty Warner jest miliarderem, który swój majątek zbił na produkcji bardzo popularnych w USA w latach 90‒tych ubiegłego wieku zabawek z serii Beanie Babies. Te sympatyczne pluszaki podbiły serca amerykańskich dzieci, a Warnerowi pozwoliły z majątkiem ocenianym na 2,6 miliarda dolarów, dostać się do elitarnego klubu 500 najbogatszych Amerykanów. Ty Warner wykreował swój wizerunek jako typowego amerykańskiego self‒made mana, a jego naturalnym dopełnieniem były liczne inicjatywy charytatywne podejmowane przez Warnera.
Nietrudno sobie więc wyobrazić jak duży szok w USA wywołała informacja, że Warner w 1996 roku potajemnie założył konto w szwajcarskim banku, na które przelewał gotówkę w celu uniknięcia jej opodatkowania. Prokuratorzy z biura prokuratora okręgowego w Chicago ujawnili, iż Warner ukrył na swoim szwajcarskim koncie 3 miliony dolarów. Niektórzy komentatorzy zwracają uwagę, że w porównaniu z całym majątkiem Warnera suma ta jest tak znikoma, że…wręcz stawia go w jeszcze gorszym świetle niż sam fakt ukrywania majątku. Świadczy to bowiem o daleko posuniętej małostkowości i zachłanności Warnera.
W każdym bądź razie, decyzja Ty Warnera o zejściu na drogę przestępstwa była chyba najgorszą jego decyzją „biznesową” w jego karierze. Już w tej chwili kosztowała ona Warnera 53 miliony dolarów, które zgodził się zapłacić jako grzywnę za ujawnione przestępstwo. Na tym jednak nie koniec, gdyż dodatkowo grozi mu kara pozbawienia wolności w wymiarze pięciu lat. Najgorsze jednak jest to, że cała sprawa może oznaczać początek końca zabawkowego imperium Warnera. Potencjalni nabywcy pluszaków mogą mieć przecież w pamięci, jaką negatywną postacią okazał się ich twórca.