Rozwój urządzeń mobilnych powoduje, że ich użytkownicy ulegają – jak to określa Daisy Carrington w artykule dla CNN – „epidemii spontaniczności”, w efekcie której większość ustaleń dotyczących spotkań, wyjazdów czy inny wydarzeń jest uzgadniania na tak zwaną ostatnią chwilę. Nowe nawyki mają swoje konsekwencje dla biznesu, o których dobitnie przekonują się hotelarze – goście nie chcą rezerwować pokoi z wyprzedzeniem!
Do tej pory hotelowe recepcje przyjmowały zgłoszenia klientów ze sporym wyprzedzeniem, jednak pod wpływem rozwoju współczesnej technologii, umożliwiającej złożenie rezerwacji czy wykonanie przelewu w dowolnym miejscu i czasie, goście coraz częściej wyszukują noclegi w ostatnim momencie przed podróżą. Według PhoCusWright, firmy zajmującej się badaniem rynku, w ubiegłym roku 7 proc. rezerwacji zostało przesłanych za pośrednictwem tabletów oraz telefonów komórkowych, co w porównaniu do analogicznych danych sprzed trzech lat, oznacza około dwunastokrotny wzrost. Co więcej, szacuje się, że do 2014 roku, liczba „mobilnych” rezerwacji wzrośnie do 20 proc..
Ciekawe, że wyniki z zeszłorocznej ankiety przeprowadzonej przez Harris International sugerują, że 70 proc. rezerwacji za pośrednictwem urządzeń mobilnych jest wykonywana tego samego dnia, na który planowany jest początek pobytu. Równocześnie zmiana nawyków jest szansą dla spółek prowadzących portale rezerwacyjne i dostarczających aplikacje przeznaczone do bukowania noclegu bez wyprzedzenia. Dodatkowo serwisy takie jak HotelTonight czy JustBook, nagradzają klientów za późne rezerwacje dużymi zniżkami, przez co tendencja do spontanicznych zgłoszeń wzmaga się. Niektórzy eksperci obawiają się wręcz, że usługi oferowane przez tego rodzaju aplikacje mogą negatywnie wpłynąć na dochodowość w branży hotelowej.
W efekcie z jednej strony hotele tracą zdolność kontrolowania listy gości, a klienci zachęcani są do opóźniania rezerwacji, z drugiej jednak strony serwisy te pobierają mniejszą prowizję niż najwięksi pośrednicy jak Expedia czy Priceline. Oczywiście problem rezerwacji „na ostatnią chwilę” nie dotyczy tylko i wyłącznie branży hotelarskiej. Podobne zmiany są obserwowane w innych dziedzinach. Jakich? Zapraszam do dzielenia się pomysłami w komentarzach.