W ostatni weekend w wielu miastach Wielkiej Brytanii odbyły się demonstracje przeciwników wejścia w życie umowy TTIP. Co to jest TTIP i dlaczego wywołuje takie kontrowersje? Otóż TTIP to angielski skrót od The Trans-Atlantic Trade and Investment Partnership, co można przetłumaczyć jako Transatlantyckie Partnerstwo Gospodarcze. Prace nad umową TTIP trwają od dłuższego czasu, a obecny tydzień poświęcony jest szczegółowym rozmowom ekspertów w Brukseli.
W bardzo ogólnym założeniu TTIP to umowa handlowa pomiędzy USA a Unią Europejską, dzięki której mają zostać zniesione bariery utrudniające wzajemny handel. Na cenzurowanym są w szczególności opłaty celne oraz przepisy administracyjne i inne regulacje prawne utrudniające wymianę gospodarczą. Pierwsze rozmowy na temat TTIP toczyły się już rok temu podczas szczytu G8 w irlandzkim Lough Erne. Podczas tego szczytu premier Wielkiej Brytanii David Cameron wyraził opinię, iż cyt. „droga do osiągnięcia dalszego wzrostu gospodarczego wiedzie poprzez ułatwienia dla handlu”. W założeniu umowa TTIP ma umożliwić redukcję lub wręcz zniesienie opłat celnych, wprowadzenie zasady opodatkowania jedynie towarów importowanych oraz ujednolicenie przepisów regulujących handel po obu stronach Atlantyku.
Te ogólne zapowiedzi zaniepokoiły jednak wiele środowisk. Przeciwnicy TTIP argumentują, iż ujednolicenie przepisów prawnych może doprowadzić do obniżenia standardów prawnej ochrony konsumentów na Starym Kontynencie, a także mieć zgubny wpływ na środowisko naturalne. Padają oskarżenia, że TTIP jest forsowany przez biznesowe grupy interesów, wbrew interesom społecznym. Jako przykład podaje się jedną z najbardziej kontrowersyjnych propozycji, zgodnie z którą firmy mogłyby pozywać do sądu organy władzy państwowej w przypadku gdyby uznały, że te naruszyły postanowienia TTIP. Może to doprowadzić do sytuacji, gdy władze będą obawiać się podejmować konieczne z punktu widzenia interesu społecznego działania, w obawie przed pozwami sądowymi ze strony firm i koniecznością wypłaty potencjalnych odszkodowań.
Uczestnicy weekendowych protestów w Wielkiej Brytanii szczególne zaniepokojenie wyrażali w kontekście systemu ochrony zdrowia na Wyspach Brytyjskich. Według protestujących, po wejściu w życie przepisów TTIP, dotychczasowy model ochrony zdrowia w Wielkiej Brytanii będzie zagrożony. Głównym zagrożeniem jest sytuacja, w której rząd będzie zmuszony do wypowiedzenia umów prywatnym firmom działającym w tym sektorze, co może narazić skarb państwa na kosztowne procesy i odszkodowania. Stąd też postulatem protestujących jest wyłączenie systemu opieki zdrowotne spod regulacji TTIP.
Czy obawy przeciwników TTIP zostaną wzięte pod uwagę? Tego jeszcze nie wiadomo, ale Komisja Europejska już zdążyła wydać uspokajające oświadczenie, że obawy protestujących są bezzasadne. Wątpliwe jednak, aby uspokoiło to nastroje, więc ciąg dalszy z pewnością nastąpi.