Czy wykształcenie wyższe jest warunkiem koniecznym, aby mieć szansę na członkostwo w elitarnym klubie miliarderów? Czy też raczej bardziej prawdziwe jest obiegowe stwierdzenie, że to talent i szczęście są niezbędne do odniesienia sukcesu w biznesie, a formalne wykształcenie nie jest do tego wcale potrzebne? Odpowiedzi na te pytania dostarcza analiza przeprowadzona wspólnie przez jedną ze szwajcarskich firm oraz wywiadownię gospodarczą z Singapuru.
Przedmiotowa analiza została sporządzona w oparciu o dane statystyczne dotyczące 2300 miliarderów (majątek denominowany w dolarach USA) pochodzące z takich źródeł jak Wealth-X i UBS Billionaire Census. Już na pierwszy rzut oka widać, że wyższe wykształcenie jest czynnikiem, który jednak determinuje sukces w biznesie. Aż 80% miliarderów posiada co najmniej dyplom magistra, 25% z nich ukończyło studia podyplomowe, a 10% legitymuje się tytułem naukowym doktora. Wskaźniki te grupie miliarderów są o wiele wyższe, niż przeciętna dla całej populacji, nawet pomimo tego, że studia wyższe stały się o wiele powszechniejsze, niż miało to miejsce w przeszłości.
Okazuje się również, że najbogatsi ludzie świata są w większości absolwentami najbardziej prestiżowych uczelni wyższych. Prym wiodą tutaj uczelnie amerykańskie z tzw. ligi bluszczowej. Na 20 uczelni wyższych ujętych w zestawieniu, aż 16 ma swoją siedzibę w USA. Na pierwszym miejscu zestawienia uplasował się Uniwersytet Pensylwanii, a tuż za nim tak znane instytucje jak Harvard, Yale, Uniwersytet Południowej Kalifornii, Princeton, Cornell i Stanford. Jeżeli chodzi o branżę, która daje największe szanse na zostanie miliarderem, to są to finanse. W zestawieniu najwięcej jest bowiem bankowców, finansistów i właścicieli funduszy inwestycyjnych. Dosyć ciekawe wnioski płyną z geograficznej analizy umiejscowienia uczelni wyższych, których absolwenci osiągnęli status miliarderów. Na 9–tym miejscu zestawienia jest Uniwersytet w Bombaju, a na 11–tym Uniwersytet im. Łomonosowa w Moskwie, co odzwierciedla rosnące znaczenie Indii i Rosji, przynajmniej jeśli chodzi o ilość miliarderów. Z brytyjskich uczelni jedynie London School of Economics znalazła się na liście (10. pozycja). Niespodzianką może być brak takich marek jak Oxford czy Cambridge.
Dominująca pozycja uczelni z USA nie oznacza jednak, że wszyscy ich absolwenci to Amerykanie. Okazuje się bowiem, że aż 25% z wszystkich miliarderów kończących amerykańskie uczelnie to obcokrajowcy, a spośród absolwentów studiów podyplomowych jest ich nawet 39%.
Dość ciekawym wnioskiem z przeprowadzonych badań jest obserwacja, że cyt. „bogactwo ma tendencję do koncentrowania się w ograniczonej liczbie lokalizacji”. Przykładowo, większość europejskich miliarderów mieszka w zaledwie 10–ciu miastach, a prym wiodą Londyn i Moskwa. Na świecie liderem pod tym względem jest Nowy Jork.