Młodzi ludzie kończący studia mają wielkie nadzieje, duże ambicje i… marne szanse na znalezienie pracy. Choć ogólna sytuacja na amerykańskim rynku pracy stopniowo się poprawia, średni poziom bezrobocia wśród absolwentów w wieku od 21 do 24 lat wyniósł w ubiegłym roku, licząc od marca 2011 roku do marca 2012 roku, ponad 9% – donosi Instytut Polityki Gospodarczej.
Brak wykorzystania młodych talentów jest przykry tym bardziej, że pracodawcy nieustannie zgłaszają problem z obsadzeniem wolnych miejsc pracy odpowiednio wykwalifikowaną kadrą. Tymczasem młodzi ludzie po studiach dostają zatrudnienie często niezgodne z ich wykształceniem i wymarzoną ścieżką kariery. Jedynie co trzeci absolwent trafia do pracy, która jest bodaj częściowo związana z jego dziedziną studiów. W czasach rewolucji internetowej może się wydawać, że znalezienie odpowiedniej pracy należy do łatwych zadań, a Internet – bogaty w najróżniejsze zasoby – powinien ułatwiać dopasowanie pracowników do pracodawców. Jednak tak się nie dzieje – według Jamesa Manyika, dyrektora McKinsey Global Institute, informacje na temat pracy są trudnodostępne dla osób poszukujących zatrudnienia.
Chociaż zaawansowana technologia pozwala na stworzenie dokumentów aplikacyjnych – życiorysu i listu motywacyjnego – i szybkie rozesłanie ich do setek pracodawców, zatrudniający przeglądający kandydatury zawsze staje przed podstawowym dylematem: jakim pracownikiem będzie kandydat? Elektroniczne dokumenty nie ułatwiają odpowiedzi na to pytanie, dlatego mimo wielu zgłoszeń przedsiębiorstwa ostrożnie zatrudniają nowych pracowników, zwłaszcza tych młodych. Absolwenci renomowanych szkół są pewniejszym „nabytkiem”, jednak okazuje się, że podobnie jak w latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych, najskuteczniejszą metodą zdobycia pracy jest czyjeś polecenie – twierdzi Adam Cobb, profesor zarządzania z Wharton School Uniwersytetu w Pensylwanii.
Uczelnie tworzą innowacyjne centra kariery czy programy praktyk i staży przygotowujące młodych do startu w świat pracy, a komunikacja między pracodawcami i kandydatami jest bardzo ułatwiona. Mimo to o przyjęciu do pracy wciąż decydują znajomości i czyjeś polecenie! Na szczęście coraz częściej to polecenie oznacza wskazanie kompetentnej osoby godnej zaufania a nie odgórny nakaz zatrudnienia rodziny szefa.