W czasach tzw. dzikiego kapitalizmu powstawały legendy self–made–manów, czyli ludzi, którzy dzięki własnemu talentowi, uporowi i pracowitości odnosili niebywałe sukcesy w biznesie. Wraz z „cywilizowaniem się” kapitalizmu coraz mniej było takich spektakularnych przypadków, a nawet jeśli się zdarzały, to praktycznie wyłącznie w branży nowych technologii. Okazuje się jednak, że i w tradycyjnym biznesie błyskawiczne kariery „od pucybuta do milionera” są dziś możliwe. Jedną z takich historii opisali dziennikarze BBC.
Dwaj przyjaciele z małego szkockiego miasteczka James Watt i Martin Dickie jeszcze 6 lat temu pracowali na etatach jako rybak i pracownik lokalnej gorzelni, a dziś są właścicielami browaru Brewdog, którego roczny obrót sięga 32 milionów funtów. Ich firma zatrudnia 357 pracowników, posiada sieć 25 barów, z czego 18 w Wielkiej Brytanii i 7 za granicą. Produkowane w browarze piwo eksportowane jest do 52 krajów. Jak to możliwe, że w tak krótkim czasie dwóch amatorów potrafiło zbudować tak dobrze prosperującą firmę?
Jak wspomina James Watt cyt. „w 2008 roku jeździliśmy naszym wysłużonym vanem po wiejskich jarmarkach i jeśli sprzedaliśmy więcej niż kilka skrzynek naszego ręcznie robionego piwa, uznawaliśmy dzień za udany. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie byliśmy w stanie w ten sposób zarobić nawet na spłatę zaciągniętego kredytu bankowego”. Kiedy zbliżał się termin spłaty kolejnej raty kredytu, w akcie desperacji postawili wziąć udział w konkursie piwnym organizowanym przez sieć Tesco. To był przysłowiowy strzał w dziesiątkę, gdyż ich piwa zajęły pierwsze cztery miejsca. Już kilka dni później siedzieli w głównej siedzibie Tesco, gdzie zaproponowano im rozprowadzanie piwa w około 500 sklepach i odbiór ponad 2 tysięcy skrzynek piwa tygodniowo. Jak mówi Watt cyt. „z miną pokerzystów zgodziliśmy się na te warunki, choć przecież piwo butelkowaliśmy ręcznie”. Na szczęście, Tesco spodziewało się pierwszych dostaw dopiero za cztery miesiące, więc Watt z przyjacielem udali się do banku po kolejny kredyt w wysokości 150 tysięcy funtów na zakup linii do butelkowania piwa. W związku z kłopotami ze spłatą poprzedniego, usłyszeli twarde „nie”. Jak wspomina Watt cyt. „poszliśmy więc do kolejnego banku i skłamaliśmy, że nasz dotychczasowy kredytodawca zaproponował nam świetne warunki na kolejny kredyt, ale jeżeli nowy bank przebije ofertę, to jesteśmy skłonni właśnie tam wziąć kredyt. Zgodzili się.”
Niewątpliwa przebojowość jaka charakteryzuje obu biznesmenów nie jest jednak wystarczającym wytłumaczeniem ich sukcesu. Prawdziwa tajemnica tkwi w piwie, które warzy Brewdog. Specjalnością browaru są bowiem piwa oparte o tradycyjne receptury z wyraźnymi nutami smakowymi, dość mocno gazowane. Tego rodzaju piwa tzw. „craft beer” mają swoich zadeklarowanych zwolenników, ale także przeciwników. Jak zgodnie mówią Watt i Dickie cyt. „zanim rozpoczęliśmy naszą przygodę z browarnictwem, warzyliśmy piwo amatorsko. Robiliśmy takie piwa jakie nam samym smakowały, a że udawało nam się do nich przekonać nawet tych znajomych, którzy wcześniej byli przeciwnikami piw smakowych, uznaliśmy, że możemy to samo robić na szerszą skalę”. Jak widać, udało się.