Prezydent USA Barack Obama w przyszłym roku kończy swoją drugą i ostatnią kadencję w Białym Domu. Wczorajsza decyzja o wprowadzeniu w życie ambitnego planu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych jest zdaniem niektórych szansą 44–go prezydenta USA na to, aby trwale zapisać się w historii. Rzeczywiście, ujawnione szczegóły planu mogą istotnie zmienić mało ekologiczne jak dotąd oblicze amerykańskiej gospodarki.
Barack Obama nazwał wprowadzenie planu „najdonioślejszym i najważniejszym krokiem, który USA kiedykolwiek uczyniły, aby powstrzymać zmiany klimatyczne”. Prezydent USA stwierdził także, że cyt. „obecne pokolenie jest pierwszym, które doświadcza skutków globalnego ocieplenia i ostatnim, które ma szansę cokolwiek z tym problemem zrobić”.
Jeżeli chodzi o szczegóły planu, to zakłada on zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych przez amerykański przemysł o 32% w ciągu następnych 15 lat (jako poziom odniesienia przyjęto poziom emisji z 2005 roku). Założenia planu przewidują, iż najbardziej „brudne” technologie oparte na spalaniu węgla kamiennego będą musiały ustąpić pola inwestycjom w energię ze źródeł odnawialnych. Szczególnie mocno odczuje te zmiany przemysł energetyczny, gdzie wiele elektrowni wciąż wykorzystuje węgiel jako paliwo. W niektórych stanach takich jak Wyoming, West Virginia czy Kentucky nawet 90% procent produkcji energii elektrycznej pochodzi z takich zakładów. Politycy z tych rejonów USA już określili plan Baracka Obamy mianem wojny z węglem (nawiązanie do wyświechtanego już zwrotu wojny z terroryzmem). Obawiają się oni, że wprowadzenie nowych zasad oznaczać będzie masowe zwolnienia w przemyśle węglowym i energetycznym, co pociągnie za sobą zamykanie zakładów i ekonomiczną degradację tych obszarów, gdzie węgiel jest podstawą gospodarki. W swoim wystąpieniu Barack Obama zapowiedział jednak z góry, że nie ulegnie tego typu argumentom, gdyż na szali jest przyszłość kolejnych pokoleń. Zapowiedział także większe inwestycje w energię odnawialną w tych regionach USA, które najbardziej odczują ekonomiczne skutki wprowadzenia planu. Wszystkie stany mają czas do 2016 roku, aby opracować własne plany ograniczania emisji gazów cieplarnianych, które muszą wejść w życie do 2022 roku.
Inicjatywa Baracka Obamy nieprzypadkowo została ogłoszona przed szczytem klimatycznym w Paryżu. Amerykańska administracja ma nadzieję, że amerykański przykład wpłynie mobilizująco na inne kraje. Barack Obama określił nawet konieczność przeciwdziałania skutkom globalnego ocieplenia jako cyt. „obowiązek moralny”.