Kolejna seria greckiej sagi zdaje się zmierzać do szczęśliwego końca. Wczoraj rządowi udało się dojść do porozumienia z kredytodawcami i odblokować ostatnią transzę pomocy finansowej. Ceną owego porozumienia są oczywiście reformy, niezbędne dla ratowania kiepskiej kondycji ekonomicznej kraju. Plan koniecznych zmian ma być głosowany w greckim parlamencie jutro. Dla przypomnienia, całkowita transza pomocy opiewa na kwotę 86 mld euro. Teraz zadłużone państwo otrzyma 12 mld euro, przy czym 10 mld euro na dokapitalizowanie banków.
Jak informuje BBC, Grecy musieli zgodzić się na długą listę warunków, by dobić targu z wierzycielami i otrzymać obiecane środki. Strony miały problem z uzyskaniem konsensusu odnośnie zajmowania z tytułu niespłacanych kredytów hipotecznych nieruchomości należących do gospodarstw domowych, a także rozbieżności dotyczących reform niezbędnych do wdrożenia w sektorze bankowym. Grecja potwierdziła, iż we wspomnianych kwestiach udało się znaleźć satysfakcjonujące obie strony rozwiązanie.
Minister finansów Euclid Tsakalotos przyznał, że negocjacje były trudne, jednak konieczne było ich szybkie zakończenie, przede wszystkim ze względu na potrzebę ratowania sektora bankowego. Wsparcie dla budżetu kraju wyniesie 2 mld euro. Z kolei 10 mld euro dla banków ma pomóc im w efektywnym funkcjonowaniu. Placówki finansowe nie czekają z założonymi rękami i proszą o wsparcie również prywatnych inwestorów. Niemniej jednak pomoc Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego będzie niezwykle ważna.
Jeśli Grecja będzie odpowiednio wywiązywać się ze swoich zobowiązań względem wierzycieli, ci dopuszczają możliwość wprowadzenia pewnych ulg. Nie będzie to jednak redukcja zadłużenia, której oczekiwaliby Grecy, a raczej wydłużenie terminów spłat. Warunek stanowi konsekwentne wdrażanie reform uzgodnionych w trakcie negocjacji dotyczących pakietów pomocowych.