Jeżeli ktoś wybiera się w tym roku do Berlina w celach turystycznych może przeżyć niemałe rozczarowanie. Popularne w tym mieście prywatne kwatery przeznaczone dla odwiedzających stolicę Niemiec gości, będą w tym roku o wiele mniej dostępne. Okazuje się, że powodem jest wprowadzone z dniem 1 maja br. prawo na mocy którego władze Berlina walczą z okazyjnym wynajmem mieszkań dla turystów…
Dziennikarze BBC, którzy wybrali się do Niemiec opisują pracę Diany Schmidt, która jest miejskim inspektorem powołanym do wykrywania przypadków wynajmu prywatnych mieszkań na potrzeby turystów. Jakkolwiek groteskowo by to nie zabrzmiało, to niektórym Berlińczykom nie jest do śmiechu, gdyż za ten proceder grożą kary w wysokości nawet 100 tysięcy euro. Jak opisuje Diana Schmidt cyt. „nasza praca polega na odwiedzaniu mieszkań prywatnych, co do których mamy podejrzenia, że są wynajmowane dla turystów. Wiele sygnałów pochodzi od zaniepokojonych mieszkańców, którzy mają już dość hałaśliwego sąsiedztwa i ciągle zmieniających się osób pomieszkujących za ścianą. Problemem jest nie tylko hałas, ale i brud.” Rzeczywiście, wielu Berlińczyków wspiera nowe prawo. Jak mówi wiceburmistrz berlińskiej dzielnicy Mitte Stephan von Dassel cyt. „Berlin stanął w ostatnich latach przed problemem braku mieszkań dla ciągle zwiększającej się populacji stałych mieszkańców miasta. Jednocześnie wielu właścicieli nieruchomości wynajmowało je okazyjnie dla turystów, gdy w ciągu kilku dni można było na tym zarobić tyle, co za cały miesiąc wynajmu dla zwykłego klienta. Jako władze miasta musieliśmy więc zdecydować co jest ważniejsze, interes niewielkiej grupy właścicieli nieruchomości czy interes mieszkańców.”
Od 2009 roku do 2014 ceny najmu mieszkań w Berlinie wzrosły o 56%. Jednocześnie do miasta napłynęło wielu nowych mieszkańców, a sytuację pogarsza jeszcze fakt przyjęcia do Niemiec około miliona uchodźców. Taki stan rzeczy spowodował, iż w niemieckiej stolicy głównym problemem dla wielu ludzi stało się zdobycie jakiejkolwiek kwatery. Wielu z nich za brak kwater obwinia rynek okazjonalnego wynajmu mieszkań dla turystów. Pomimo tego, że nowe prawo ma swoich zwolenników, całkiem spora grupa osób wyraża także swoje niezadowolenie z tego powodu. Przypominają oni, że w gospodarce wolnorynkowej tak głęboka interewencja państwa w prywatny rynek nieruchomości jest niedopuszczalna. Jedną z poszkodowanych przez nowe przepisy osób jest Stephan la Barre. Kilkanaście lat ten drobny przedsiębiorca wyremontował opuszczone pomieszczenia przemysłowe we wschodnim Berlinie i przekształcił je w mieszkania na wynajem. Ówczesne władze zachęcały do tego rodzaju działalności, gdyż dawało to szansę na rewitalizację zubożałych poprzemysłowych dzielnic niemieckiej stolicy. Obecnie, po zainwestowaniu około miliona euro, może się okazać że Stephan la Barre będzie musiał zamknnąć swój biznes i zwolnić sześciu pracowników. W wypowiedzi dla BBC powiedział on cyt. „jeszcze kilkanaście lat temu w Berlinie było mnóstwo tanich komunalnych i socjalnych lokali. Większość z nich została sprzedana przez władze. Teraz te same władze próbują obarczać winą za kryzys mieszkaniowy prywatnych przedsiębiorców, którzy w dobrej wierze zainwestowali w ten segment rynku. To niedopuszczalne”.