Rzadko na naszych łamach goszczą tematy geograficznie związane z Karaibami. Tereny te kojarzą się raczej z rajskimi wakacyjnymi widokami, niż z poważnymi zagadnieniami gospodarczymi. Okazuje się tymczasem, że nawet w tak bajkowych sceneriach może dochodzić do prawdziwych ekonomicznych dramatów. Taka sytuacja ma właśnie miejsce w Portoryko.
Portoryko, które posiada oficjalny status nieinkorporowanego terytorium USA, ogłosiło niewypłacalność. W ubiegły piątek przypadała data zapadalności wierzytelności na sumę 2 miliardów dolarów, których władze nie były w stanie uregulować. W kasie miejscowej administracji znajduje się zaledwie 200 milionów dolarów. Całkowity dług Portoryko osiągnął już poziom 70 miliardów dolarów.
Z racji tego, że Portoryko formalnie podlega rządowi USA, a prezydent USA jest głową państwa, Barack Obama zdecydował się na podpisanie w czwartek specjalnej ustawy, która ma pomóc w ochronie terytorium przed wierzycielami. Na mocy ustawy wierzyciele lokalnej administracji nie będą mogli dochodzić egzekucji swoich długów przez okres kilku najbliższych miesięcy. Czas ten jest potrzebny na znalezienie środków na spłatę najpilniejszych wierzytelności. Na mocy wspomnianej ustawy prawdopodobna jest restrukturyzacja długu publicznego polegająca na jego rozłożeniu na raty. Wierzyciele będą także musieli się zgodzić na renegocjacje wysokości oprocentowania swoich pożyczek udzielonych lokalnej administracji. Powołana zostanie także specjalna rada na szczeblu federalnym, której zadaniem będzie czuwanie nad procesem uzdrawiania portorykańskich finansów.
Sytuację Portoryko najlepiej oddają słowa gubernatora Padilli, który powiedział cyt. „nawet gdybyśmy zamknęli teraz całą administrację publiczną, to i tak nie wystarczyłoby nam pieniędzy na spłatę zadłużenia”. Padilla dodał także, cyt. „Portoryko będzie się teraz rządziło samo, tak jak na dojrzały kraj przystało i rozsądnie wydawało każdego dolara. Dziś ta wyspa znowu należy do nas, a nie do bankierów z Wall Street”–buńczucznie zakończył gubernator.