W lotnictwie cywilnym dobra marka i odpowiednia renoma to podstawa sukcesu. Raz utracone zaufanie klientów trudniej tutaj odzyskać, niż w innych branżach, czego dobitnym przykładem są kłopoty Malaysian Airlines, o których pisaliśmy kilkanaście dni temu. Jedną z linii lotniczych, która jak dotąd cieszyła się ogromnym zaufaniem pasażerów jest niemiecka Lufthanasa. Ostatnie wydarzenia mogą jednak sprawić, że pozycja firmy zostanie zachwiana.
Od ostatniej środy trwa strajk pilotów Lufthansy zrzeszonych w związku zawodowym Cockpit. Dane opublikowane przez prasę w związku z tą sytuacją robią ogromne wrażenie. Od początku strajku do sobotniego poranka Lufthansa zmuszona była odwołać 2600 lotów. Tylko w piątek anulowane loty dotknęły 315 tysięcy pasażerów, którzy zmuszeni byli szukać innych przwoźników. Z danych przekazanych przez sam związek zawodowy Cockpit wynika, że w sobotę nie odbędzie się 88 długodystansowych lotów, co stawia pasażerów w skrajnie kłopotliwej sytuacji, gdyż na takich trasach trudno o znalezienie alternatywnego połączenia. Jeżeli strajk nie zostanie zakończony, niemiecka linia będzie odwoływać dziennie około 800 lotów, a 100 tysięcy pasażerów zostanie pozostawionych samym sobie. Szacunki mówią, że jeden dzień strajku kosztuje Lufthansę 10 milionów euro.
Podłożem strajku pilotów Lufthansy są oczywiście żądania płacowe. Związkowcy twierdzą, że kondycja finansowa firmy jest znakomita, a potwierdzeniem tego mają być coraz wyższe zyski i rosnąca liczba przewiezionych pasażerów. Sytuacja ta nie przekłada się jednak na wzrost płac, które od ponad pięciu lat pozostają na tym samym poziomie. Frustrację pilotów pogłębia fakt, że w ostatnich latach szefostwo Lufthansy podniosło płace (również w efekcie strajków) dla personelu pokładowego i naziemnego. Jak mówi Joerg Handwerg ze związku Cockpit cyt. “domagamy się wzrostu płac o 3,7% z wyrównaniem od 2012 roku, podczas gdy szefowie firmy oferują 2,5% podwyżki w okresie od 2013 do 2019 roku. Taka propozycja sprawia, że nie mamy nawet podstawy, aby zasiąść do stołu rozmów”.
Szefostwo Lufthansy przyznaje, że firma w ciągu ostatnich lat osiągała dobre wyniki, ale jednocześnie stwierdzono, że sytuacja rynkowa jest trudna i aby sprostać konkurencji tanich linii lotniczych trzeba było ciąć koszty. W ubiegłym roku Lufthansa przewiozła 107,7 milionów pasażerów, co stanowi wzrost w ujęciu rocznym o 1,6%. Dla porównania, Ryanair w tym samym czasie miał 101,4 miliona klientów, co stanowi wzrost o 17% w ujęciu rocznym. W tej sytuacji, zdaniem szefostwa Lufthansy, spełnienie żądań pilotów będzie zagrażać stabilności finansowej firmy. Na strajk pilotów Lufthansy zareagowała już giełda, gdzie w piątek akcje firmy spadły o 0,2%.