Czasy świetności Sycylii dawno minęły – kiedyś ta śródziemnomorska wyspa była najbogatszym regionem Włoch, dziś boryka się z problemami finansowymi i groźbą bankructwa. Po rewolucji przemysłowej pola zbóż i cytrusowe sady południowych Włoch zaczęły być znacznie mniejszym źródłem bogactwa niż fabryki rozwijające się na północy kraju. Dodatkowo do obecnej sytuacji w dużej mierze przyczyniła się niegospodarność lokalnych władz.
Może się wydawać, że autonomia, którą Sycylia cieszy się od ponad sześćdziesięciu lat, powinna sprzyjać dobrobytowi gospodarczemu regionu, jednak niewłaściwa polityka finansowa doprowadziła do wysokiego deficytu budżetowego. W 2011 roku budżet Sycylii wyniósł 27 miliardów euro, a deficyt stanowił niemal 25% tej wartości. Przychody budżetowe nie wystarczają na pokrycie wydatków, z których znaczna część nie jest konieczna. Jednym z obszarów, który pochłania duże ilości środków jest zatrudnienie w instytucjach publicznych. Sycylijskie władze zdecydowały się na tworzenie nowych posad państwowych licząc, że uporają się w ten sposób z bezrobociem. W efekcie w sycylijskich urzędach regionalnych jest zatrudnionych 18 tysięcy pracowników, podczas gdy na podobnych stanowiskach w Lombardii (okolice Milanu), gdzie populacja jest dwukrotnie większa, pracuje pięć razy mniej osób.
W Palermo 20 tysięcy pracowników zarabia na publicznych posadach. Po części ten przerost zatrudnienia w sektorze publicznym wynika z walki z mafią, na którą trzydzieści lat temu zdecydował się burmistrz miasta Leoluca Orlando, likwidując przedsiębiorstwa związane z nielegalnym półświatkiem. Masowe przyjęcia do urzędów i spółek państwowych, które miały przeciwdziałać fali zwolnień i gwałtownemu wzrostowi bezrobocia, zaowocowały wieloma paradoksami. Na przykład na Sycylii pracuje 25 tysięcy leśniczych, których zadaniem jest dbanie o 340 tysiące hektarów lasów. Dla porównania Sardynia zatrudnia 7 tysięcy osób do obsługi… 1,2 miliona hektarów terenów leśnych.
Jednak rekordzistą niegospodarności zdaje się być mała miejscowość na zachodzie wyspy – Giarre. Choć w Giarre mieszka 27 tysięcy osób w mieścince zamierzano zrealizować dwadzieścia pięć projektów ze środków publicznych: między innymi budowę stadionu do gry w polo dla 20 tysięcy widzów, budowę basenu o wymiarach olimpijskich oraz budowę teatru. Żaden z tych projektów nie został dokończony… Podobnych paradoksów na Sycylii można znaleźć znacznie więcej. Zdaje się, że jedyną szansą dla tego pięknego regionu Włoch jest radykalna rewizja wydatków budżetowych i ograniczenie zatrudnienia w sektorze państwowym, przy jednoczesnym otwarciu na prywatnych inwestorów. Być może zmniejszenie dotacji regionalnych, które ogłosił w tym roku premier Włoch Mario Monti, zmobilizuje sycylijskie władze do podjęcia zdecydowanych działań.