Brazylijski koncern wydobywczy Vale, działająca na sześciu kontynentach, ma kłopoty w Mozambiku. Setki protestujących blokuje wejście do kopalni węgla, domagając się większych rekompensat za wysiedlenie sprzed kilku lat spowodowane otwarciem kopalni. Mimo, że pięć lat temu brazylijska spółka wypłaciła manifestującym odszkodowania, jednak ich wysokość nie satysfakcjonuje protestujących.
Vale, druga pod względem wielkości spółka wydobywcza na świecie, w 2008 roku budowała między innymi drogi dojazdowe do wspomnianej kopalni, w związku z czym właścicielom ziem, po których przebiegała trasa, zaoferowano odszkodowania w zamian za wysiedlenie. Protestujący utrzymują, że przyjęte przez nich pięć lat temu warunki były niekorzystne i żądają zwiększenia odszkodowań. Z kolei brazylijska spółka uważa, że jej dotychczasowe działanie na rzecz poszkodowanych jest wystarczające, gdyż każdej dotkniętej wysiedleniem osobie została wypłacona rekompensata w wysokości około 2 tysięcy dolarów.
Protest rozpoczął się w ubiegły wtorek po ponad rocznych negocjacjach, podczas których brazylijskiemu koncernowi nie udało się osiągnąć porozumienia z grupą mieszkańców Moatize, wysiedlonych w okresie powstawania kopalni. Rozpoczynając działalność w bogatej w węgiel północno – wschodniej prowincji Mozambiku, Tete, Vale skłoniło do przeprowadzki pięć tysięcy osób. Dodatkowo, zlikwidowano funkcjonującą na tym obszarze cegielnię, której strata jest kolejnym argumentem protestujących. Jeden z aktywistów, Maxwell April, opowiada, że kiedy Vale wkroczyło do Mozambiku, rząd obiecywał mieszkańcom wielkie bogactwo, dlatego teraz walczą o należne wypłaty.
W swoim oświadczeniu, brazylijski koncern poinformował, że protest nie wpływa na produkcję, a Vale respektuje prawo byłych mieszkańców do „pokojowej manifestacji”. Równocześnie rzeczniczka rządu powiedziała, że kwestia odszkodowań została już uregulowana.