Chłodna kalkulacja i sposób zarobkowania, który wybrali przemytnicy czworonogów, wstrząsa nie tylko miłośników psów. Relacja reporterów CNN z tajskiego schroniska dla zwierząt naprawdę może szokować. W kompleksie, który jest przystosowany jako schronienie dla 400 psów, mieszka 1700 psiaków. Jednak to nie warunki są największym problemem…
Do Animal Quarantine Center w Nakhon Phanom, azylu na północnym wschodzie Tajlandii, trafiają bezdomne czworonogi, które niestety rzadko kiedy mogą liczyć na pomoc weterynarzy. Specjaliści przyjeżdżający z zachodu, choć starają się ulżyć wygłodniałym i cierpiącym zwierzętom, mają związane ręce, ponieważ zgodnie z wierzeniami Buddyzmu – szczególnie tych, związanych z naturą karmy – eutanazja, a także usypianie zwierząt jest zakazane. Poza warunkami panującymi w schronisku, psy są narażone na inne zagrożenie – północny rejon Tajlandii znany jest z przemytu psów.
Setki tysięcy psów jest nielegalnie przewożonych do Wietnamu, gdzie smakosze traktują ich mięso jako wyjątkowy przysmak. Chociaż nie zostało to potwierdzone żadnymi badaniami, psie mięso jest tam powszechnie uważane za afrodyzjak. W związku z tym klatki ze stłoczonymi czworonogami, w których psy przebywają tygodniową podróż bez wody i jedzenia, są dostarczane do wietnamskich restauracji, od których przemytnicy otrzymują około 60 dolarów za zwierzę. Biorąc pod uwagę, że za schwytanie bezpańskiego psa tajski hycel, liczy sobie kilka dolarów, zysk jest ogromy.
Pod koniec kwietnia tego roku, policja udaremniła przemyt 650 czworonogów, jednak wciąż to niewiele uwzględniając skalę zjawiska. Tajskie psy rzadko kiedy mają szansę być najlepszymi przyjaciółmi człowieka – jeśli nie kończą na wietnamskim talerzu, wykańczają je choroby nawiedzające schroniska.