W dalszym ciągu nie jest oficjalnie zakończona sprawa jednej z największych katastrof ekologicznych w dziejach świata, a mianowicie wycieku ropy naftowej z platformy wiertniczej Deepwater Horizon w Zatoce Meksykańskiej w 2010 roku. Jedną z firm oskarżonych o przyczynienie się do tej katastrofy jest amerykański Halliburton, który właśnie przyznał się do niszczenia dowodów w tej sprawie.
Przypomnijmy, że katastrofa na platformie Deepwater Horizon pociągnęła za sobą 11 ofiar śmiertelnych i trwający tygodniami wyciek ropy naftowej, która skaziła ogromne obszary wybrzeża w kilku amerykańskich stanach leżących nad Zatoką Meksykańską. Właścicielem platformy był brytyjski koncern BP dla którego pracowała właśnie firma Halliburton, która wraz z inną firmą o nazwie Transocean była odpowiedzialna za nadzór nad działaniem platformy wiertniczej.
BP, które samo jest stroną w procesie, oskarżyło swojego podwykonawcę (Halliburton) o niszczenie dowodów istotnych dla wyjaśnienia sprawy. Otóż, przed katastrofą Halliburton rekomendował BP zastosowanie 21 metalowych wzmocnień stabilizujących platformę wiertniczą. BP zaleciła użycie jedynie sześciu takich wzmocnień. Fakt ten był podnoszony później przed sądem jako dowód na zaniedbania ze strony brytyjskiego koncernu, który rzekomo miał być zainteresowany tylko i wyłącznie maksymalizacją zysku, nawet kosztem bezpieczeństwa. Jak się jednak okazało, symulacje komputerowe przeprowadzone przez inżyniera pracującego dla Halliburton wykazały, że różnica pomiędzy zastosowaniem 21 wzmocnień a sześcioma wzmocnieniami jest na tyle mała, że nie można mówić o jej wpływie na stabilność platformy. Już po zaistnieniu katastrofy, szefostwo Halliburtona nakazało swojemu pracownikowi zniszczenie przedmiotowych symulacji.
Po tym jak Halliburton przyznał się do tego, że rzeczywiście takie symulacje istniały i że zostały celowo zniszczone, na firmę nałożono najwyższą możliwą grzywnę czyli 200 tysięcy dolarów. Obserwatorzy oceniają, że przyznanie się firmy jest oznaką jej dążenia do zawarcia ugody z rządem federalnym na mocy której Halliburton będzie co prawda zmuszony do zapłaty wysokich odszkodowań za szkody wynikłe z katastrofy, ale jednocześnie uchroni to firmę przed o wiele większymi roszczeniami ze strony setek tysięcy indywidualnych osób i małych firm.
Jaka może to być skala roszczeń pokazuje przykład BP, które już wypłaciło 7,8 miliarda dolarów rekompensat.