Jeden z największych brytyjskich banków HSBC znalazł się na cenzurowanym, po tym jak ujawniono, że przynajmniej do 2007 roku pomagał swoim klientom w omijaniu prawa i unikaniu płacenia należnych podatków. Suma uszczupleń podatkowych sięga setek milionów funtów. Co ciekawe jednak, śledztwa w powyższej sprawie wszczęto już w takich krajach jak USA, Francja, Belgia czy Argentyna, a w Wielkiej Brytanii … zapadła dziwna cisza w tym temacie.
W 2007 roku wyciekły do publicznej wiadomości dane o 106 tysiącach klientów HSBC, którzy korzystali z oferty tzw. private banking i posiadali konta w szwajcarskim oddziale tego banku. Właściciele kont pochodzili z 203 krajów, z czego 7 tysięcy na stałe mieszkało w Wielkiej Brytanii. Najnowsze informacje świadczą o tym, że już w 2010 roku lista z danymi obywateli brytyjskich trafiła do tamtejszych organów ścigania, które do dnia dzisiejszego zdołały skazać z tego powodu … zaledwie jedną osobę. Minister Skarbu David Gauke bronił dzisiaj rządowego programu ścigania osób unikających płacenia podatków, twierdząc, cyt. „nasze podejście jest właściwe, o czym świadczy fakt, że udało nam się ściągnąć do budżetu niemałe środki i przede wszystkich znaleźć osoby, które notorycznie unikały płacenia należnych sum”. David Gauke nie odniósł się jednak wprost do sprawy HSBC, a tymczasem francuskie Ministerstwo Finansów podało, że spośród kilku tysięcy tamtejszych obywateli posiadających konta w HSBC aż 99,8% założyło je jedynie w celu nielegalnego ukrywania swoich dochodów.
Nic dziwnego więc, że narastają podejrzenia wobec brytyjskich władz, iż śledztwo przeciwko HSBC jest wszelkimi możliwymi środkami torpedowane. Oliwy do ognia dolewają nowe fakty, które wychodzą na światło dzienne. Okazało się, że w czasie, gdy HSBC jawnie oszukiwał brytyjskiego fiskusa i pomagał obywatelom Zjednoczonego Królestwa w unikaniu opodatkowania, szefem banku był Stephen Green. W 2010 roku, a więc wtedy, gdy brytyjskie władze miały już pełną świadomość, iż szefostwo HSBC było zamieszane w zorganizowany proceder unikania podatków przez swoich klientów, Stephen Green został nagrodzony godnością szlachecką i już jako Sir Green zasiadł w brytyjskim rządzie, gdzie do 2013 roku piastował stanowisko ministra handlu i inwestycji.
Po skandalu w 2007 roku, szefostwo HSBC zapowiedziało całkowitą zmianę polityki i zaprzestanie podobnych praktyk. Padły nawet słowa, iż bank przedkłada transparentność i zgodne z prawem praktyki nad potencjalny zysk z działalności. Może się jednak okazać, iż były to jedynie puste obietnice. Jak ujawniono, Sue Shelley stojąca do 2013 roku na czele działu private banking w HSBC, którą zatrudniono właśnie po to, aby wdrażała nową politykę banku w tym zakresie, została zwolniona z posady po tym, jak zaczęła zgłaszać zastrzeżenia w tym zakresie. Jak mówi sama Shelley cyt. „werbalne zapewnienia szefostwa HSBC mijały się z praktyką i to spowodowało, że musiałam zainterweniować”. Sue Shelley od czasu zwolnienia walczy w sądzie ze swoim byłym pracodawcą i w pierwszej instancji odniosła sukces, gdyż trybunał pracy wydał decyzję, iż jej dymisja była bezpodstawna.
Afera HSBC rozpala także media w Polsce, głównie z powodu kilkudziesięciu potencjalnych obywateli polskich, którzy mieliby posiadać niemałe środki zdeponowane na szwajcarskich kontach. Polityczny potencjał afery HSBC jest jednak wielokrotnie większy w Wielkiej Brytanii, gdzie opozycja dostała do ręki potężny oręż w walce z rządem.