Listopadowe zamachy, które miały miejsce w Paryżu wstrząsnęły całym światem. W rezultacie tragicznych wydarzeń, dotąd miasto oblegane przez turystów, opustoszało. Odczuli to między innymi restauratorzy, a także linie lotnicze obsługujące loty do stolicy Francji. BBC podaje, że jednym z przewoźników, który stracił wielu pasażerów jest Air France-KLM.
Francusko-holenderski holding lotniczy podał, że w drugiej połowie listopada, bezpośrednio po zamachach, przychody spadły o 50 milionów euro. Z kolei w grudniu przyjęto mniej rezerwacji biletów, a przychody zmniejszyły się o kolejnych 70 milionów euro. Najbardziej spadło zainteresowanie przelotami na trasach z i do Ameryki Północnej oraz Azji. Liczba pasażerów podróżujących liniami Air France, KLM i HOP! zmniejszyła się o 1,1 proc., do 6,2 milionów. Jeśli jednak uwzględnić osoby korzystające z usług tanich linii lotniczych Transavia, które są kontrolowane przez KLM, łączna liczba pasażerów niewiele odbiegła od dotychczasowych rezultatów i wyniosła 6,7 milionów.
Równocześnie w oficjalnym oświadczeniu holding informuje, że pod koniec ubiegłego miesiąca zaobserwowano wzrost zainteresowania przelotami. Zwłaszcza w ciągu ostatnich dwóch tygodni grudnia popyt na przeloty wrócił do normy, co według Air France-KLM jest dobrą wróżbą na przyszłość. Najwyraźniej tego samego zdania są inwestorzy, o czym świadczy wzrost wartości akcji holdingu o ponad 2 procent.
Tymczasem z podobnymi problemami borykali się w ostatnim czasie również inny przewoźnicy. Na przykład brytyjskie linie lotnicze Monarch, obsługujące przede wszystkim połączenia z krajami basenu Morza Śródziemnego, odnotowały tuż po zamachach w Paryżu, a wcześniej w egipskim kurorcie Szarm el-Szejk, spadek liczby pasażerów, jednak w krótkim czasie popyt się unormował. Chwilowe pustki na pokładzie samolotów lecących do Paryża stały się także udziałem skandynawskich linii lotniczych SAS.