Branża lotnicza należy z pewnością do jednej z najtrudniejszych, jeśli chodzi o wyzwania biznesowe. Ogromne koszty, które należy ponieść, aby w ogóle w niej zaistnieć, nie gwarantują w najmniejszym stopniu rynkowego sukcesu. Nic dziwnego więc, że jeśli chodzi o produkcję najnowocześniejszych samolotów, na świecie liczy się zaledwie kilka firm. Pomimo tak niewielkiej konkurencji, część z nich ma jednak notoryczne kłopoty finansowe. Najlepszym tego przykładem jest koncern Airbus.
Największe koncerny lotnicze skupiają się na dwóch głównych rodzajach produkcji: cywilnej i wojskowej. O ile ta pierwsza wydaje się być wiodąca, przynajmniej jeżeli chodzi o ilość wyprodukowanych maszyn, to prawdziwe zyski przynosi ta druga. Problem w tym, że wyprodukowanie zaawansowanego samolotu czy śmigłowca wojskowego to o wiele większe wyzwanie techniczne, niż produkcja cywilna. Takie ryzyko podjął Airbus decydując się na budowę wojskowego transportowca A400M i jak na razie program ten jest największą przyczyną kłopotów europejskiego giganta. W trakcie budowy A400M pojawiło się wiele problemów, a kulminacją kłopotów z maszyną była katastrofa prototypu w 2015 roku w Hiszpanii, w której zginęło czterech członków załogi.
Jeżeli chodzi o cywilną sferę produkcji, to Airbus rozwija swój nowy model samolotu pasażerskiego A320neo. Również tego projektu nie omijają problemy. Przykładowo, do tej pory nie rozwiązano podstawowej kwestii dotyczącej wadliwych silników maszyny. Co prawda ich producentem jest kanadyjska firma Pratt&Whitney, ale kłopoty uderzają w Airbusa. Na domiar złego, Airbus Helicopter, która jest dywizją koncernu, zaczął generować straty, po tym jak w Wielkiej Brytanii i Norwegii uziemiono wszystkie helikoptery wyprodukowane przez Airbusa. Przyczyną takiej decyzji była niedawna katastrofa śmigłowca Airbus na Morzu Północnym.
Wszystkie opisane wyżej problemy spowodowały, że w pierwszym kwartale br. Airbus zanotował spadek zysku aż o 52%, do poziomu 240 milionów euro. Co prawda, w tym samym okresie przychody koncernu wzrosły o 7%, ale Airbus zaczął ponosić znacznie wyższe koszty produkcyjne, związane z wymienionymi wyżej problemami w budowie A400M i A320neo. Pomimo tych kłopotów, szefostwo Airbusa podkreśla, że stabilności firmy nic na razie nie zagraża. W całym 2017 roku koncern dostarczy około 700 nowych maszyn do swoich kontrahentów, co stanowi wzrost w porównaniu z ubiegłym rokiem o 12 sztuk. Właśnie wieloletni portfel zamówień stanowi dla Airbusa swoistą poduszkę bezpieczeństwa–powiedział szef koncernu Tom Enders.