Urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych wygrał kampanię wyborczą hasłami o uczynieniu amerykańskiej gospodarki wielką i sprowadzeniu z powrotem do kraju tysięcy miejsc pracy. Przekonywał również Amerykanów, że powinni kupować te produkty, które są wytwarzane w USA, aby dawać zatrudnienie rodakom. Okazuje się jednak, że jego argumenty nie trafiają do społeczeństwa, co gorsza, wątpią w nie również rodzimi producenci.

O Cathy Paraggio, właścicielce firmy produkującej specjalistyczne stroje kąpielowe, napisano na łamach portalu CNN Money. Bizneswoman przekonuje, że zawsze zwraca uwagę na to, jaki jest kraj pochodzenia produktów, które kupuje, bo chce wspierać gospodarkę swojego kraju. Była również zagorzałą orędowniczką ruchu „Made in the USA” na długo przed tym, jak Donald Trump zaczął nawoływać do realizacji swojego hasła „Buy American and hire American” (tłum. „Kupuj amerykańskie i zatrudniaj Amerykanów”).

Paraggio znalazła w Brooklynie szwalnię, która mogła zająć się produkcją projektowanych przez nią strojów. Niestety wytworzenie jednego kosztuje tam 32 dolary, podczas gdy uszycie i dostarczenie tego samego produktu z Chin – niecałe 10 dolarów… Liczby zdawały się mówić same za siebie, jednak Paraggio postawiła na krajową szwalnię pewna, że jej klientom będzie zależeć na kupnie prawdziwie amerykańskich strojów. Niestety była w błędzie, bo kupujący zwracali uwagę głównie na… cenę. Chcąc ratować firmę zaczęła zlecać produkcję Chińczykom.

Za największą przeszkodę w realizacji planu Trumpa analitycy uważają… amerykański naród. Co prawda większość Amerykanów twierdzi, że preferuje kupno rodzimych produktów, jednak deklaracje to jedno, a czyny – drugie. Amerykański konsument nieustannie poszukuje najlepszych okazji. A przepłacanie z pewnością do nich nie należy. Przyzwyczajenie do tanich zakupów oraz dużych zniżek w sklepach typu Walmart i Target sprawiło, iż nie są oni zainteresowani dokładaniem do amerykańskich produktów. Kupują je wtedy, jeśli nie kosztują dużo więcej, niż ich odpowiedniki pochodzące z Chin, Niemiec czy Bangladeszu.

Analitycy zastanawiają się, czy Trumpowi uda się wywiązać z obietnicy wyborczej i przyciągnąć miejsca pracy do Stanów Zjednoczonych. Wielu przekonuje, że część z nich została utracona bezpowrotnie ze względu na robotyzację i automatyzację. Według specjalistów z Boston Consulting Group w niektórych, dojrzałych branżach jest na to szansa, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę rosnące koszty pracy w Chinach i innych miejscach na świecie, co czyni tamtejszą produkcję mniej atrakcyjną. Jednak nie mają dobrych wiadomości dla Cathy Paraggio – branża odzieżowa do nich nie należy.