Apple ogłosił, że ma zamiar przenieść część swoich zakładów produkcyjnych z powrotem do Stanów Zjednoczonych. Równocześnie lider branży elektronicznej wyraził nadzieję, że jego działania będą przykładem dla innych spółek amerykańskich.
Tim Cook, dyrektor generalny Apple, w niedawnym wywiadzie dla CNN potwierdził, że spółka, której zdecydowana część produkcji realizowana jest w Chinach, zamierza zainwestować 100 milionów dolarów, by w przyszłym roku przenieść niektóre z fabryk do Stanów Zjednoczonych. Plany Apple nie powinny dziwić, gdyż wielkie korporacje coraz częściej wycofują się z Chin, gdzie koszty pracy, dostawy i produkcji systematycznie rosną. Lokowanie zakładów produkcyjnych w Chinach przestaje być opłacalne, a ryzyko polityczne przewyższa korzyści ekonomiczne – twierdzi Chris Anderson z 3D Robotics, który dwa lata temu zdecydował się na przeniesienie produkcji z Chin do San Diego i Tijuany.
Z doświadczeń Andersona wynika, że bliskość klientów powoduje niższe koszty, dzięki oszczędnościom na transporcie i dystrybucji. Podobnie zdaniem Mitcha Free, założyciela i szefa spółki MFG.com, produkcja na terenie kraju ma wiele zalet, wśród których należy wymienić krótszy czas realizacji zamówień oraz możliwość wytwarzania mniejszych, dostosowanych do zapotrzebowania partii. Bliskość siedziby usprawnia procesy doskonalenia i projektowania nowych urządzeń, a także poprawia ochronę praw intelektualnych. Równocześnie Free ostrzega, że Apple może mieć problem z zatrudnieniem odpowiednio wykwalifikowanej kadry, gdyż w Stanach Zjednoczonych zapotrzebowanie na tego rodzaju umiejętności spadało wraz z rosnącą tendencją spółek do otwierania zakładów produkcyjnych poza granicami kraju.
Chociaż przeniesienie fabryk Apple do Stanów Zjednoczonych ma zadaniem sceptyków charakter symboliczny i nie przyczyni się do utworzenia wielu nowych miejsc pracy ze względu na wysoką automatyzację procesu produkcyjnego, działanie to jest pozytywnie postrzegane. Apple jest wielce wpływową spółką na rynku amerykańskim i być może inni producenci zdecydują się na podobne kroki – „skoro Apple potrafi, my też możemy”.