Tłok na indyjskich lotniskach nie powinien nikogo dziwić, ponieważ jak donosi CNN Money, w ubiegłym roku zdołały one obsłużyć ponad 220 milionów podróżnych. To o blisko 20 proc. więcej niż rok wcześniej. Zdaniem ekspertów, ta tendencja wzrostowa utrzyma się w kolejnych dekadach, jeśli tylko Indie zdołają odpowiednio rozwinąć infrastrukturę.
Z jednej strony wyniki analiz są z perspektywy Indii bardzo optymistyczne. Zgodnie z najnowszymi szacunkami ruch pasażerski na tamtejszych lotniskach ma w ciągu nadchodzących 20 lat zwiększyć się dwukrotnie. Tym samym Indie staną się trzecim pod względem wielkości rynkiem lotniczym na świecie. Z drugiej strony niepokojące są doniesienia na temat stanu krajowych lotnisk, spośród których tyko 20 proc. jest w regularnym użyciu.
Ajay Singh, szef indyjskich tanich linii lotniczych SpiceJet, narzekał podczas CNN Asia Business Forum, że sytuacja kiedy popyt znacznie przewyższa podaż jest charakterystyczna dla Indii. Z jego obliczeń wynika, że tylko 75 z 400 krajowych lotnisk jest czynnych i możliwych do wykorzystania. Pozostałych 325 portów wymaga gruntownego remontu. Dane te potwierdza indyjski minister lotnictwa, według którego skala problemu jest jeszcze większa, a liczba niewykorzystanych portów przekracza 370.
Problem jest efektem niegospodarnego zarządzania. Poprzednie władze zlecały budowę lotnisk w mało atrakcyjnych i rzadko uczęszczanych lokalizacjach. Obecnie rząd dąży do redukcji opuszczonych portów lotniczych poprzez wdrożenie planu połączeń regionalnych pomiędzy 43 odnowionymi lotniskami. Dzięki temu odciążonych zostanie sześć najbardziej popularnych lotnisk w: Bombaju, Delhi, Bengaluru, Chennai, Kalkucie i Hajdarabadzie, które teraz obsługują około dwóch trzecich całego ruchu lotniczego.
Oczywiście plany władz są możliwe do zrealizowania tylko przy współpracy linii lotniczych, które zechcą obsługiwać nowe trasy. Na przykład tanie linie lotnicze SpiceJet są gotowe do wyruszenia na nowe trasy i niedawno kupiły od Boeinga 100 nowych maszyn. Jeśli jednak stan nieużywanych dotąd lotnisk diametralnie się nie zmieni, może się okazać, że nowa flota nie będzie miała gdzie wylądować.