Przez lata latynoamerykański gigant branży konstrukcyjnej, Odebrecht, wypracował sobie dobrą renomę realizując najważniejsze projekty infrastrukturalne w regionie. Teraz, jak donosi BBC, może stać się bohaterem jednej z największych w historii afer korupcyjnych.
Chociaż w Europie mało kto rozpoznaje nazwę tej spółki, w Ameryce Łacińskiej Odebrecht jest znany z budowy między innymi sieci metro w Caracas, portu na Kubie czy infrastruktury na Mistrzostwa Świata 2014 w Brazylii. Przedsiębiorstwo działa na rynku od ponad siedemdziesięciu lat, zatrudniając w szczytowym momencie w 2010 roku 181 tysięcy pracowników w 21 krajach. Jednak międzynarodowy rozgłos spółka zyskała dopiero teraz, w kontekście afery korupcyjnej.
Rozpoczęta w Brazylii w 2014 roku Operacja Lava Jato, której pierwotnym przedmiotem był system prania brudnych pieniędzy, doprowadziła do ujawnienia afer korupcyjnych z udziałem między innymi spółki naftowej Petrobas i właśnie wspomnianego przedsiębiorstwa konstrukcyjno-budowlanego. Smaku sprawie dodaje fakt, że 77 osób należących do naczelnego kierownictwa Odebrecht zdecydowało się na współpracę ze śledczymi w zamian za złagodzenie wyroku. W efekcie Odebrecht zapłacił najwyższą w historii tego typu spraw karę w wysokości 2,6 miliarda dolarów, a przedstawiciele spółki wskazali osoby, które przyjęły od nich korzyści majątkowe.
Nie ma pewności czy podane osoby rzeczywiście uczestniczyły w procederze, czy też zostały fałszywie oskarżone. Na liście znaleźli się urzędnicy, politycy i decydenci nie tylko z Brazylii (w tym prezydent Michel Temer), ale i z Argentyny, Kolumbii, Ekwadoru, Peru i Wenezueli. Najwyraźniej Odebrecht podejmuje wszelkie próby, by przywrócić poprawne stosunki z władzami, a także móc wrócić do gry i ubiegać się o realizację dużych projektów infrastrukturalnych w przyszłości.