Chociaż Donald Trump dopiero niedawno objął urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, już zasłynął ze zdecydowania i umiejętności przekonywania do swoich racji. Ponieważ jedną z ważniejszych obietnic wyborczych była zapowiedź reformy systemu podatków korporacyjnych i zachęcenie amerykańskich spółek do płacenia podatków w kraju, Trump już podjął stosowne działania.
Jeśli nie po dobroci, to siłą – z takiego założenia zdaje się wychodzić administracja Trumpa. Świadczy o tym początek kampanii, której efektem ma być wzrost wpływów z tytułu podatków korporacyjnych. Jak donosi BBC, kilka dni temu przedstawiciele policji weszli w ramach śledztwa w sprawie nieprawidłowości podatkowych na teren trzech zakładów międzynarodowego producenta sprzętu budowlanego, Caterpillar. Spółka jest oskarżona o transfer miliardów dolarów zysku za granicę w celu uniknięcia płacenia podatków w ojczystym kraju.
Rzeczywiście współpraca Caterpillar ze szwajcarską spółką zależną CSARL już od 2014 roku była pod lupą śledczych. Jednak dopiero teraz sprawa nabrała tempa i ujawnione zostały informacje na temat skali procederu. Caterpillar przelewał do Szwajcarii dużą część swoich zysków, mimo że nie odpowiadały one ani zatrudnieniu, ani działalności prowadzonej przez spółkę zależną. Podejrzewa się, że od 2000 roku amerykańskie przedsiębiorstwo uniknęło w ten sposób zapłaty w Stanach Zjednoczonych 2,4 miliardów dolarów podatku. Wcześniej 85 proc. dochodu spółki było rozliczane na terenie kraju, zaś w ciągu kilkunastu lat jego udział spadł do 15 proc. Z kolei w Szwajcarii zysk wypracowany przez Caterpillar był objęty stawką podatku na poziomie od 4 do 6 proc., która została wynegocjowana z tamtejszym rządem.
Amerykańskie władze domagają się, by Caterpillar wpłacił zaległy podatek i został ukarany za nieuczciwy transfer dochodu do CSARL. Inwestorom zdecydowanie nie spodobały się te doniesienie, a akcje spółki straciły w środę 4,3 procent.