Wydawało się, że Grecja będzie powoli wychodzić na prostą po tym, jak uzgodniono dla niej kolejny pakiet pomocowy oraz gdy na jego uruchomienie zgodził się niemiecki parlament. Okazuje się jednak, że grecka saga trwa w najlepsze i z pewnością w najbliższym czasie nie straci zainteresowania mediów. Wczoraj wieczorem premier Aleksis Cipras podał siebie i swój rząd do dymisji, wzywając jednocześnie prezydenta Prokopisa Pawlopulosa do rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych. Skąd ten ruch?
Według doniesień Reutersa, Cipras chce zwalczyć bunt w swojej partii Syriza, który wybuchł po uzgodnieniu warunków pomocy z międzynarodowymi wierzycielami. Dla przypomnienia, znaczna część jej członków głosowała przeciwko rządowej propozycji reform. Manewr Ciprasa może się powieść, o ile uda się zyskać poparcie wyborców dla jego dotychczasowych dokonań. Nie będzie to jednak łatwe, gdyż w obliczu załamania greckiego systemu finansowego był on zmuszony do przyjęcia propozycji wdrożenia jeszcze większych środków oszczędnościowych niż te, którym sprzeciwiał się przed wyborami parlamentarnymi w styczniu 2015 r.
W telewizyjnym wystąpieniu Cipras przyznał, że jego rządowi nie udało się wynegocjować takiego porozumienia z wierzycielami, na jakie liczył przed objęciem urzędu premiera. Podkreślił, że czuje „etyczną i polityczną odpowiedzialność” i chce poddać ocenie wyborców „wszystko, czego do tej pory dokonał, zarówno sukcesy jak i porażki”. Problem w tym, że jego dymisja pogłębia polityczną niepewność wokół sytuacji Grecji i to w dniu, w którym kraj zaczął otrzymywać wsparcie finansowe w ramach pakietu pomocowego o wartości 86 mld euro.
Obserwatorzy uważają, że wcześniejsze wybory mogą pomóc Ciprasowi skapitalizować jego popularność, jeszcze zanim wejdą w życie najtrudniejsze z planowanych reform, czyli cięcia w wydatkach na emerytury czy dalsze podwyżki podatku VAT. Możliwe nawet, iż znajdzie się on w lepszej sytuacji, bo pozbędzie się z partii rebeliantów, którzy są dla niego dużym balastem. Cipras ma nadzieję na przeprowadzenie wyborów 20 września. Jednak wcześniej prezydent jest zobowiązany konstytucją do dania szansy uformowania rządu partiom opozycyjnym, z których każda ma na to 3 dni. Nowy rząd bez wcześniejszych wyborów jest jednak mało prawdopodobny. Co dalej z Grecją i jej z zobowiązaniami?