Zbliża się gorący okres Mikołajek, a zaraz po nim Święta i kolejna okazja do obdarowania naszych milusińskich długo wyczekiwanymi upominkami. Jak zawsze przy takich okazjach o prawdziwy ból głowy przyprawia rodziców wybór odpowiedniego prezentu. Zadania tego nie ułatwiają producenci zabawek, którzy za punkt honoru postawili sobie dokonywanie małej rewolucji w oferowanym asortymencie niemalże w każdym sezonie. To jest przecież dla nich prawdziwy czas „żniw”.
Wspólnym mianownikiem kolejnych „zabawkarskich” nowości jest jednak widoczna pogoń ich konstruktorów do implementowania najnowszych rozwiązań technicznych. Dzieci uwielbiają tego typu rozwiązania i akurat w przypadku tego rodzaju zabawek możliwe są swoiste „powroty do przeszłości”. Najlepszym przykładem na udany remake produktu jest Furby. Te sympatyczne stworki zadebiutowały w 1998 roku i od razu zdobyły ogromną popularność (oraz co zrozumiałe ogromny wolumen sprzedaży). Rewolucyjnym pomysłem było wyposażenie ich w czujniki podczerwieni umieszczone w oczach, co pozwoliło im na wzajemne komunikowanie się ze sobą. Posiadały również zdolność do „słuchania” kwestii do nich wypowiadanych i mogły być „nauczone” odpowiadania na proste pytania. W tamtym czasie było to na tyle rewolucyjne rozwiązanie, że oficjalne agencje rządowe USA zabroniły swoim pracownikom posiadania tych zabawek w biurach z obawy…przed „podsłuchaniem” przez nie wrażliwych informacji.
W tym roku Furby powróciły. Tym razem zamiast czujników podczerwieni wyposażone są w dwa małe ekrany LCD, a ich korpus posiada więcej czujników. Prawdziwą rewolucją jest jednak wbudowanie w zabawkę…smartphona oraz aplikacji tabletowych, co ma służyć poprawie interakcji z otoczeniem. Nowy Furby będzie nawet zdolny do komunikowania swoich odczuć w sposób werbalny. Jak mówią producenci zabawki, jej wyposażenie w odpowiednie oprogramowanie sprawia, że każdy egzemplarz zachowuje się nieco inaczej w zależności od temperamentu dziecka i jego sposobu postępowania z zabawką.
Nie trzeba dodawać, że coraz bardziej wymyślne zabawki generują coraz wyższe koszty dla domowych budżetów. Interaktywne zabawki, a szczególnie te w rodzaju stworków Furby, mają jednak również niezaprzeczalne zalety. Pozwalają dziecku nie tylko na „pełnowymiarową” interakcję, ale i pod pewnymi względami uczą je odpowiedzialności za swojego „podopiecznego”. Jest to dobry trening przed zakupem prezentu (niestety w wielu przypadkach nieprzemyślanego) w postaci żywego zwierzęcia. Zabawki typu Furby, w przeciwieństwie do zwierząt, mogą przecież bez większej szkody zostać odłożone na półkę.