Złe wiadomości dla wielbicieli aut sygnowanych marką Mercedes-Benz. Wiele wskazuje na to, że ich producent, firma Daimler, nie jest bez winy w kontekście manipulowania wynikami emisji spalin w samochodach z silnikami diesla. W tym tygodniu koncern ogłosił w Europie akcję przywoławczą ponad 3 mln pojazdów, w celu wprowadzenia poprawek w systemie, które mają zmniejszyć emisję spalin.
Właściciele aut nie będą obciążani z tego tytułu żadnymi opłatami serwisowymi, natomiast firma za działania naprawcze zapłaci około 220 mln euro. Według doniesień CNN Money, Daimler argumentuje zainicjowanie akcji troską o zaufanie klientów do technologii diesla oraz podkreśla, że firma opracowała już nową linię silników z takim napędem o niskiej emisji dwutlenku węgla. Mają one zostać szybko wprowadzone w całym portfolio aut koncernu.
Działania Daimlera nie wzięły się znikąd. Niemiecki rząd wezwał w minionym tygodniu przedstawicieli koncernu do złożenia wyjaśnień przed komisją. Ruch ten został zainicjowany przez doniesienia medialne dotyczące śledztwa w sprawie możliwego fałszowania wyników w trakcie testów emisji spalin. Niemiecka gazeta Sueddeutsche Zeitung poinformowała, że prokuratorzy od marca prowadzą dochodzenie ze względu na podejrzenie zainstalowania manipulującego oprogramowania w ponad milionie aut Mercedesa z silnikami diesla, sprzedanymi w Stanach Zjednoczonych i Europie.
Firma zapewniła, że w pełni współpracuje ze śledczymi natomiast nie odniosła się w żaden sposób do zarzutów medialnych. Członkowie kierownictwa zostali przesłuchani w sprawie. Póki co Daimlerowi nie postawiono żadnych formalnych zarzutów, jednak zarządzający uprzedzili już inwestorów w bilansie kwartalnym, że prawdopodobne jest nałożenie na koncern grzywien z tytułu śledztwa prowadzonego w Stanach Zjednoczonych w tej samej sprawie. Jak widać nie tylko Volkswagen i Fiat Chrysler majstrowały przy wynikach emisji spalin swoich aut…