Mało które wybory prezydenckie budziły tyle emocji na Wall Street co niedawne wybory w Argentynie. Powodem zainteresowania sytuacją polityczną w tym kraju są nieuregulowane zobowiązania wobec funduszy hedgingowych. Wynik wyborów daje nadzieję na odzyskanie zainwestowanych przed kilkunastu laty środków.

Argentyna ogłosiła niewypłacalność w grudniu 2001 roku, a cztery lata później władze zdecydowały się na restrukturyzację zadłużenia proponując wymianę niewypłacalnych obligacji na nowe, warte o 70 proc. mniej. Większość wierzycieli przyjęła propozycję Argentyny, jednak niektórzy inwestorzy, między innymi fundusze hedgingowe prowadzone przez Kennetha Darta i Paula Singera, postanowiły sądownie dochodzić swoich praw do zaległych odsetek i odszkodowań, a postępowania zakończyły się pozytywną dla nich decyzją.

Tymczasem przez ponad 12 lat urząd prezydenta Argentyny sprawowała rodzina Kirchnerów, najpierw Nestor, a potem jego małżonka Cristina Fernandez i w tym okresie stanowisko kraju wobec roszczeń funduszy hedgingowych było jednoznaczne, a pieniądze nie zostały wypłacone. Z kolei nowo wybrany prezydent, Mauricio Macri, jest zwolennikiem zmiany polityki gospodarczej kraju i – jak wierzą specjaliści z Wall Street – spłaty pozostałego zadłużenia. Co prawda wprowadzenie reform w krótkim okresie będzie się wiązało z wieloma ograniczeniami i wyrzeczeniami, jednak obywatele zdają się swoim wyborem deklarować gotowość do ich zaakceptowania, by w długim okresie gospodarka Argentyny miała szansę na rozkwit.

Równocześnie Paul Singer i jego fundusz NML Capital liczą na zwrot około 1,5 miliarda dolarów. Chociaż w tej sytuacji inwestor może wydawać się wielkim poszkodowanym, CNN Money sugeruje, że fundusz Singera i jemu podobne działały na zasadzie sępów – kupowały obligacje krajów rozwijających się, będących na granicy bankructwa, by później domagać się wypłaty dużo wyższych kwot. W najbliższym czasie przekonamy się, czy Argentyna zmieni swoje stanowisko i porozumie się z „wrogimi” wierzycielami.