Media społecznościowe nie mają ostatnio dobrej passy w notowaniach giełdowych. Ceny akcji Groupona spadły o 77%, Facebooka o 45% od ceny z oferty IPO i 54% od najwyższego dotychczas kursu (45 dolarów za akcję). W tym samym okresie LinkedIn stał się ulubieńcem inwestorów i pozbawił pierwszoplanowej roli firmę Marka Zuckerberga. Nancy Miller w artykule dla Time Magazine wyjaśnia przyczyny takiego stanu rzeczy.

W maju 2011 roku LinkedIn zadebiutował na giełdzie z kursem 45 dolarów za akcję, który podwoił tego samego dnia. Od tego czasu notowania przypominały jazdę kolejką górską – raz w górę do ponad 100 dolarów, raz w dół z ceną w okolicach 60 dolarów za akcję. Kurs zamknięcia piątkowej sesji ustalił się na poziomie 103,96 USD (akcje Facebooka wyceniono na 19,86 USD). Zdaniem analityków LinkedIn jest najlepszym wyborem wśród obecnych na giełdzie mediów społecznościowych, dużo lepszym od Facebooka. Dlaczego?

Wizja
LinkedIn ma jasną wizję, której Facebookowi brakuje. Wszystkie drogi, którymi firma podąża prowadzą do zysków. Nawet jeśli sytuacja na rynku jest nieciekawa. Analitycy wskazują na źródła sukcesu: subskrypcje premium, rozwiązania rekrutacyjne (tzw. hiring solutions – dochód na poziomie 121 mln dolarów, wzrost o 107% w drugim kwartale roku) oraz reklama, która przynosi ok. 20% dochodów. Dla odmiany Facebook zarabia głównie na reklamie. Ten rodzaj działalności zaczyna jednak tracić na atrakcyjności ze względu na to, że użytkownicy portalu coraz częściej korzystają z niego przez telefony komórkowe. W przyszłości firma zamierza czerpać zyski z innych źródeł, jednak nie precyzuje z jakich. Może będzie to działalność finansowa, może sklep z aplikacjami, może własny model telefonu a może hazard? „The Hacker Way” – nadrzędna zasada przyświecająca funkcjonowaniu Facebooka wzywa do nieustannych zmian oraz poszukiwania ulepszeń. Nie mówi jednak inwestorom nic na temat wielkiej wizji i przyszłości organizacji, a ludzie niechętnie kupują akcje firm bez jasno zarysowanej strategii działania. Co więcej inwestorzy bardzo cenią 175 milionową bazę użytkowników LinkedIn, złożoną z przedstawicieli określonych profesji. To prawda, że Facebook dysponuje bazą o wiele większą – miliard zarejestrowanych osób, ale jego użytkownicy są bardziej niestali od tych, którzy korzystają z LinkedIn z powodów zawodowych.

Przewidywalność
LinkedIn zostawił konkurencję daleko w tyle, biorąc pod uwagę zyski w drugim kwartale oraz przewidywany dochód i zyski za pozostałą część roku. Z kolei Facebook nie przygotował żadnej prognozy i… nikt nie jest tym specjalnie zaskoczony. Martin Pyykonen, analityk z Wedge Partners mówi, że firmy takie jak Facebook i Google nigdy nie informują o prognozowanych zyskach i byłyby szalone, gdyby to robiły. Dlaczego? Ich biznes opiera się głównie na reklamie, która ze swej natury jest nieprzewidywalna, nawet dla osób zajmujących się nią profesjonalnie. Facebook i Google po prostu nie mają rzetelnych sposobów, by przewidzieć wysokość cen czy liczbę użytkowników, którzy klikną w reklamę.

Telefony komórkowe
Brak własnego modelu telefonu od dawna jest piętą achillesową Facebooka. Firma stara się wymyślić jak zarobić na smartfonach i tabletach. A LinkedIn? Komórki pomagają pogłębić relacje z użytkownikami, z kolei w świecie rekrutacji lepszy dostęp do osób o określonym profilu zawodowym jest niewątpliwą zaletą. LinkedIn zarabia właśnie na tym dostępie, a nie dzięki reklamom.

I to dlatego ludzie, w tym inwestorzy, kochają LinkedIn. Jak również dlatego, że nie jest Facebookiem.