Poszukując podwykonawców, firmy coraz częściej korzystają z usług tzw. wolnych strzelców. Dzięki temu nie muszą ponosić kosztów stałego zatrudnienia specjalisty w danej dziedzinie, płacą tylko za wykonanie konkretnego zadania. Usługobiorcy i usługodawcy kontaktują się ze sobą zazwyczaj za pomocą specjalnych stron internetowych, umożliwiających dokonywanie transakcji. Jedną z nich jest australijskie Freelancer.com, które niedawno zaliczyło debiut giełdowy. I to nie byle jaki…
Cena akcji australijskiego portalu w dniu debiutu wzrosła o 400% – od początkowego 0,5 AUD za sztukę do poziomu 2,5 AUD. Dzięki wejściu na giełdę firma wzbogaciła się o kwotę ok. 15 mln AUD. Według analityków duże zainteresowanie akcjami Freelancer.com zostało wywołane odrzuceniem wartej 427 mln AUD propozycji przejęcia przez japońską firmę rekrutacyjną. Inwestorzy z niecierpliwością czekali na pierwszą ofertę publiczną (IPO – initial public offering).
Portal Freelancer.com jest największą na świecie stroną internetową zajmującą się łączeniem firm poszukujących możliwości outsourcingu z ludźmi, którzy jako wolni strzelcy oferują swoje usługi. Wśród freelancerów dominują przedstawiciele takich profesji jak fotografia, grafika, copywriting (pisanie tekstu do reklam, publikacji, sloganów itp.), dziennikarstwo czy tłumaczenia. Według danych opublikowanych przez firmę, strona posiada obecnie ponad 9 mln użytkowników.
Zarządzający portalem mają powody do zadowolenia z debiutu giełdowego. Jednak specjaliści ostrzegają, że 400% wzrost cen akcji może wskazywać, że firma była po prostu źle wyceniona. Czy akcjonariusze freelancerskiego serwisu mają podstawy do obaw? Biorąc pod uwagę giełdową historię Facebooka może być różnie. Jak pamiętamy, krótko po debiucie ceny akcji portalu społecznościowego mocno spadły, by później stopniowo wzrastać. Przekonamy się niebawem jak będzie w przypadku Freelance.com.