Od jesieni bieżącego roku Google wprowadza opłaty za wyświetlanie wyników wyszukiwania różnego rodzaju produktów. Sprawa dotyczy bardzo popularnej w USA i Wielkiej Brytanii funkcji (dostępnej na stronie głównej Google w zakładce „więcej”) pozwalającej na wyszukiwanie i porównywanie cen wielu produktów. Po wprowadzeniu zapowiadanych zmian w serwisie, który odtąd będzie się nazywał Google Shopping, klienci wyszukają produkty tylko tych firm, które uiszczą odpowiednią opłatę na rzecz Google.
W ocenie firmy konsultingowej Channeladvisor specjalizującej się w monitorowaniu handlu w sieci, poprzez porównywarkę cen Google generowany jest ruch, który przekłada się na zakupy o wartości 1,3 miliarda dolarów rocznie. Zdaniem przedstawicieli Google, wprowadzenie opłat przyniesie zyski nie tylko dla samej firmy, ale i w dalszej perspektywie dla użytkowników serwisu. Jak powiedział Sameer Samat‒odpowiedzialny za uruchomienie nowej usługi, „wierzymy, iż ustanowienie relacji biznesowej pomiędzy Google a firmami handlującymi w sieci, zachęci te drugie do lepszego dbania o aktualność ich oferty”. Dodał, iż „bardziej dokładne informacje o produktach‒niezależnie czy dotyczy to danych o cenie, dostępności czy nowych promocjach‒powinno przełożyć się na większe zadowolenie klientów, a to z kolei przyniesie większe zyski dla sprzedawców”.
Martin Gill‒główny analityk firmy Forrester Research stwierdził, iż „porównywarka cen Google stała się jednym z najbardziej popularnych narzędzi do wyszukiwania produktów w sieci. Ludzie zaczynają poszukiwanie interesujących ich rzeczy właśnie od Google, a nie od stron producentów. Firmy są świadome tego stanu rzeczy i traktują Google jako darmowe okno wystawowe. Teraz eBay czy Amazon stają w obliczu konieczności płacenia za to co do tej pory było darmowe”.
Ciekawym aspektem planowanych zmian jest ich wpływ na wizerunek Google. Firma już teraz musi odpierać oskarżenia o wykorzystywanie swojej monopolistycznej pozycji. Analitycy sądzą, iż planowane wprowadzenie opłat z pewnością spotka się z reakcją Komisji Europejskiej, która prawdopodobnie rozpocznie dochodzenie przeciwko Google o stosowanie praktyk monopolistycznych.
Przez ostatnie 10 lat działania porównywarki cen Google, wyniki wyświetlania były szeregowane tylko i wyłącznie w oparciu o ich dopasowanie do warunków zapytania. Teraz ma się to zmienić. Wyszukiwane mają być tylko produkty firm, które za to zapłacą. Ciekawe na kogo firmy przerzucą te dodatkowe koszty?