Usługa „granie na czekanie” umożliwia zmianę standardowego sygnału oczekiwania na połączenie na ulubioną muzykę. Na początku moda na halo-dzwonki opanowała Stany Zjednoczone, potem przypadła do gustu posiadaczom telefonów z Europy i Azji, zaś teraz zawitała do Nigerii. Wybrana przez abonenta melodia umila czas oczekiwania na rozmowę, a jednocześnie napędza lokalny przemysł muzyczny.
Jak donosi CNN Money, Nigeria – liczący ponad 170 milionów mieszkańców afrykański kraj – uległa urokowi usługi „granie na czekanie”, z której korzysta zdecydowana część abonentów. Za zaledwie 25 centów miesięcznie nudny sygnał oczekiwania na połączenie zastępują najnowsze przeboje. Zdaniem Audu Maikoriego, założyciela Chocolate City – spółki zajmującej się produkcją muzyki – to prawdziwy fenomen. Z jego perspektywy popularność halo-dzwonków to nie tylko przemijający trend, ale także doskonałe źródło finansowania przemysłu muzycznego, który notorycznie jest osłabiany przez piractwo cyfrowe.
Sprzedaż usługi „granie na czekanie” dynamicznie rośnie, generując znaczne zyski. Na przykład przychody ze sprzedaży halo-dzwonków składają się na 10 proc. całkowitych przychodów spółki Chocolate City. Telefoniczna mania przekłada się nie tylko na wyniki małych przedsiębiorców. Korzyści z wszechogarniającej Nigeryjczyków mody czerpią również duże korporacje. Dowodem na to jest fakt, że największa w Afryce spółka telekomunikacyjna, MTN, rocznie sprzedaje halo-dzwonki o łącznej wartości sięgającej 80 milionów dolarów.
Nic nie wskazuje na to, aby “granie na czekanie” miało stracić popularność, co jest powodem prawdziwej radości muzyków. Maikori przekonuje, że halo-dzwonki ułatwiają prezentację własnych utworów szerokiemu gronu odbiorców. Producent podkreśla, że to właśnie za sprawą telefonicznych dzwonków nigeryjska muzyka dotarła do Maroka, Ghany i Kenii.