Wszystko wskazuje na to, że nowy grecki rząd zdał sobie w końcu sprawę z powagi sytuacji, w jakiej znalazło się państwo. Według dokumentu przedstawionego wierzycielom Grecji, do którego dotarł Reuters, władze kraju nie wycofają się z żadnych trwających lub zakończonych prywatyzacji. Ponadto w planach reform znalazło się również zapewnienie, że zapowiadane wydatki państwa mające na celu poprawę trudnej sytuacji obywateli, nie wpłyną negatywnie na grecki budżet. A to nie jedyne obietnice złożone przez rząd Grecji…
Zobowiązanie do reform było warunkiem przedłużenia przez kraje strefy euro programu pomocy finansowej. Wśród propozycji przedstawionych Komisji Europejskiej, Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu oraz Europejskiemu Bankowi Centralnemu, znalazły się również kompromisowe rozwiązania dotyczące reformy pracy oraz wydatków socjalnych. Ateny zobowiązały się do konsolidacji funduszy emerytalnych w celu znalezienia oszczędności, jak również do wyeliminowania luk prawnych i zachęt do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę.
W miniony piątek strony uzgodniły, iż program pomocy finansowej zostanie wydłużony o kolejne cztery miesiące, czyli do końca czerwca. Rząd Aleksisa Tsiprasa zobowiązał się do stopniowego podwyższania płacy minimalnej, które ma być wynikiem zbiorowych negocjacji płacowych. Ponadto zreformowany zostanie system płac w sektorze publicznym. Głównym rezultatem ma być zatrzymanie dalszego obniżania się wynagrodzeń, przy jednoczesnym utrzymaniu obecnej wysokości wydatków na ten cel.
Propozycje obejmują również politykę podatkową, przegląd oraz kontrolę wydatków rządowych w każdej dziedzinie oraz zobowiązanie, że władze nie będą ingerowały w działalność banków. Jak widać nowy rząd chce z jednej strony udobruchać wierzycieli, a z drugiej wywiązać się ze swoich wyborczych obietnic, co nie jest sprawą prostą. Interesy obydwu grup są bowiem – delikatnie rzecz ujmując – sprzeczne.