Rozpoczynając karierę zawodową jesteśmy gotowi na wiele poświęceń. Jeśli trzeba zostać dłużej w pracy robimy to początkowo z przyjemnością, później ze zrozumieniem. Gorzej jeśli po jakimś czasie zaczynamy traktować taki stan rzeczy jako przykrą konieczność. Jak długo człowiek jest w stanie pracować i czerpać z tego przyjemność? Czy 13 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu przez okres 3 miesięcy to akceptowalna dawka pracy? Tak wygląda bowiem codzienność wielu japońskich pracowników umysłowych w najbardziej ruchliwych sezonach poszczególnych branż.
Na łamach CNN Money pojawił się ostatnio interesujący artykuł na ten temat, dla którego inspiracją stał się film wideo zamieszczony w serwisie YouTube (zobacz). Pewien pracujący w Japonii emigrant, używający pseudonimu „Stu in Tokyo” udokumentował swój typowy tydzień pracy w branży usług finansowych, w tzw. szczycie sezonu. Jak wygląda codzienność pracownika takiego jak Stu? Czy rzeczywiście jest aż tak zapracowany? Sprawdźmy.
Każdego dnia Stu śpi kilka godzin, w pracy spędza ich średnio 13. Zazwyczaj opuszcza firmę około 23-ej i rozpoczyna szaleńczy bieg na ostatni pociąg do domu. I tak przez 6 dni z rzędu. W ciągu tygodnia Stu pracuje 78 godzin, natomiast śpi tylko… 35. Tak wygląda rzeczywistość wielu pracowników biurowych, którzy są uważani za filar japońskiej gospodarki. Oczekuje się od nich, że będą stawiali życie zawodowe, a konkretnie swoją firmę, na pierwszym miejscu. A to skutkuje morderczym dniem pracy, który bardzo często wieńczy wieczór w barze.
Zamieszczony na YouTube film obejrzano już blisko 800 tys. razy. Co ciekawe, mimo zmęczenia, taki pracoholiczny tryb życia odpowiada Stu. W kolejnym wideo podkreślił on, że nie zasługuje na współczucie, bo wiedział na co się pisze przyjmując ofertę pracy. Pociesza się, że obecny tryb jego pracy to sytuacja przejściowa, a pod koniec marca minie szczyt sezonu i chłopak wróci do normalnego wymiaru godzin. Stu chciał jednak zwrócić uwagę na fakt, iż w Tokio wielu ludzi pracuje w ten sposób przez cały rok, co – jak przyznał – jest dla niego niewyobrażalne. Reformy forsowane ostatnio przez premiera Shinzo Abe zakładają zniesienie wypłaty nadgodzin dla specjalistów zarabiających ponad 10 mln jenów rocznie i zachęcanie pracowników do wcześniejszego opuszczenia miejsc pracy. Zdaniem związków zawodowych takie rozwiązanie nie zmniejszy liczby przepracowanych godzin lecz sprawi, że nie będą one opłacane przez pracodawców. Czy w Polsce ludzie pracują równie ciężko?