W gospodarkach wolnorynkowych kultura korporacyjna wielkich koncernów i firm już dość dawno temu wykształciła mechanizmy i procedury zabezpieczające interesy przedsiębiorstw przed konsekwencjami odejścia z pracy najwyższej kadry zarządzającej. Choć opinia publiczna w wielu przypadkach czuje się zbulwersowana wysokością odpraw i innych korzyści, które otrzymują zwalniani menedżerowie, to w większości przypadków ma to swoje uzasadnienie.

Wysokie odprawy i inne bonusy zagwarantowane najwyższej kadrze zarządzającej w tzw. kontraktach menedżerskich mają przede wszystkim na celu ochronę firmy przed nieuczciwą konkurencją ze strony przyszłych pracodawców odchodzących menedżerów. Nie od dziś bowiem wiadomo, że wiedza wyniesiona w głowach takich osób jest bezcenna. Bywają jednak sytuacje, gdy tego rodzaju przywileje określane zwyczajowo mianem „złotego spadochronu” trafiają do osób, które raczej nie zapisały się złotymi zgłoskami w historii kierowanych przez siebie firm. Choć jest to zgodne z prawem, to jednak w takich sytuacjach powstaje pewien dysonans. Czy takim przypadkiem będzie historia szefowej Yahoo?

W najbliższym czasie na amerykańskim rynku elektronicznym dojdzie do długo wyczekiwanej transakcji. Firma Verizon znana m.in z usług telefonii komórkowej przejmie internetową część Yahoo. Transakcja doszłaby do skutku już wcześniej, ale Yahoo zanotowało w ostatnim czasie dwie poważne wpadki, skutkujące wyciekiem danych swoich klientów. Te zdarzenia odsunęły w czasie moment podpisania umowy, a ostateczna cena za jaką Yahoo zgodziło się sprzedać swój podstawowy segment spadła aż o 350 milionów dolarów do kwoty 4,48 miliarda dolarów.

Pomimo, że odpowiedzialność za tak niekorzystny rozwój wypadków spada na szefową Yahoo Marissę Mayer, może ona paradoksalnie liczyć na 23 milionów dolarów z tytułu tzw. „złotego spadochronu”, z czego 3 miliony w gotówce, a resztę w postaci papierów wartościowych. Stanie się tak w przypadku, gdy po przejęciu Yahoo przez Verizon nie zostanie jej zaproponowane żadne stanowisko kierownicze. Choć sama Mayer wyraziła chęć pozostania w firmie, to w świetle ostatnich jej „sukcesów” wydaje się to mało prawdopodobne.