Mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni mają powody do zadowolenia. Według oficjalnych danych makroekonomicznych opublikowanych w czwartek, trzecia co do wielkości gospodarka świata wzrosła w ciągu pierwszych trzech miesięcy roku o 2,2%. Dla porównania wzrost w ubiegłym kwartale wyniósł 1,4%. Co ważne, to piąty kwartał wzrostu z rzędu, czyli najdłuższy taki okres od 2006 roku. Oznacza to, że japońska gospodarka pozostaje na stabilnym poziomie. Według doniesień CNN Money, za dobre wyniki odpowiadają zwiększone wydatki konsumentów oraz wzrost eksportu.
Premier Shinzo Abe był krytykowany przez wielu obserwatorów za niewystarczającą efektywność swojego planu reform, któremu nadano nazwę „Abenomics” i który to realizowany jest od około 4 lat. Dla przypomnienia opierał się on na tzw. trzech strzałach. Pierwszą był pakiet stymulacyjny w wysokości 105 mld dolarów, który miał pobudzić popyt wewnętrzny. Natomiast drugą stanowić miała polityka banku centralnego, zorientowana na zwiększenie inflacji do poziomu 2%, polegająca na comiesięcznym skupowaniu z rynku obligacji i podwojenia bazy monetarnej. Ostatnią, trzecią strzałą był pakiet reform strukturalnych.
W ubiegłym roku japoński rząd ogłosił uruchomienie dużego pakietu stymulacyjnego, którego celem było pobudzenie wzrostu gospodarczego. Jednak mimo wszystkich podjętych przez premiera Abe działań, gospodarka kraju nadal napotyka na pewne trudności. Poziom wynagrodzeń rośnie w bardzo wolnym tempie, a inflacja jest znacznie niższa od założeń banku centralnego Japonii.
Część analityków przewiduje, że w drugiej połowie 2017 r. wzrost gospodarczy ulegnie spowolnieniu. Dodatkowo nie wiadomo, czy utrzyma się tempo eksportu, które uzależnione jest od kondycji innych gospodarek, głównie USA i Chin. Do tej pory korzyści wielu firmom przynosił niższy kurs jena, dzięki któremu towary produkowane w Japonii i następnie eksportowane, są znacznie bardziej konkurencyjne. Jednak taka sytuacja nie potrwa raczej długo.