W przypadku niektórych rodzajów działalności, warunki klimatyczne mają niebagatelne znaczenie i muszą być uwzględniane jako jeden z podstawowych czynników determinujących wysokość przychodów. Problem dotyczy nie tylko rolnictwa czy turystyki, a ciekawym przykładem jest Kanał Panamski. Z uwagi na susze, konieczne jest wprowadzenie pewnych ograniczeń, skutkujących spadkiem dochodowości kanału.
Kanał Panamski łączy wody Oceanu Atlantyckiego i Oceanu Spokojnego, dlatego pozwala na szybką przeprawę statków, głównie towarowych. W ciągu stu lat działalności kanału, z tej możliwości skorzystało ponad milion statków. Z ekonomicznego punktu widzenia, duże natężenie ruchu na wodach kanału, oznacza pokaźne przychody. Obecnie kanał jest zarządzany przez specjalnie powołaną przez rząd Panamy agencję, a do budżetu kraju wpływają opłaty tranzytowe, których wartość – jak podaje BBC – jest szacowana na około miliard dolarów rocznie.
Można sądzić, że agencji powinno zależeć wyłącznie na zwiększaniu liczby statków pokonujących kanał, jednak od kiedy w 2000 roku Panama przejęła od Stanów Zjednoczonych kontrolę nad Kanałem Panamskim, wielokrotnie chwalono sposób, w jaki go eksploatuje. W ostatnich dniach, w związku z suszami spowodowanymi El Nino, czyli zjawiskiem polegającym na utrzymywaniu się ponadprzeciętnie wysokiej temperatury na powierzchni wody, Autoridad del Canal de Panamá podjęła decyzję o ograniczeniu wymiarów statków przeprawiających się między kontynentami. Do tej pory przez kanał mogły przepływać statki o maksymalnym zanurzeniu do 12,04 metra, zaś od 8 września – do 11,89 metra. Chociaż różnica wydaje się niewielka, może spowodować spadek ruchu aż o 20 procent.
O planowanych zmianach poinformowano już zainteresowane przedsiębiorstwa transportowe. Niewykluczone, że jeśli sytuacja meteorologiczna nie poprawi się, 16 września dopuszczalne maksymalne zanurzenie zostanie ograniczone o kolejnych 15 centymetrów.