Trwa okres wakacyjny, więc na łamy prasy przebijają się tematy, które być może w pozawakacyjnym okresie nie miałyby szans na zaistnienie. Dotyczy to również tematów ekonomicznych.
W Wielkiej Brytanii dość szerokim echem odbił się‒niewinny w sumie incydent‒mający miejsce w jednym ze sklepów popularnej sieci supermarketów Sainsbury’s. Otóż, w supermarkecie tej sieci zlokalizowanym w południowym Londynie, sprzedawca odmówił obsłużenia klientki, która…rozmawiała w tym czasie przez telefon komórkowy. Sprawa natychmiast przerodziła się w niemal ogólnonarodową dyskusję, w której o dziwo większość głosów popiera postępowanie sprzedawcy.
Sieć Sainsbury’s wydała oświadczenie, w którym pisze cyt. „z zadowoleniem przyjmujemy fakt, iż cała sprawa doprowadziła do szerszej debaty na temat zasad dobrego wychowania w relacjach sprzedawca‒klient”. Jednocześnie Sainsbury’s przeprosiło swoją klientkę oferując jej dodatkowo bon o wartości…10 funtów. Wielu obserwatorów nie było zadowolonych z przeprosin, twierdząc, że firma powinna się od tego powstrzymać, a w zamian za to publicznie poprzeć swojego pracownika. W sprawie wypowiedział się nawet brytyjski wicepremier Nick Clegg, który stwierdził, że czuje cyt. „nieodpartą sympatię do asertywnego sprzedawcy”, ale „jednocześnie rozumie dlaczego „Sainsbury’s musiało przeprosić swoją klientkę”.
Jak powiedział Bryan Roberts‒z firmy Kantar zrzeszającej ekspertów zajmujących się handlem detalicznym‒ cyt. „wielu drobnych kupców kupców i właścicieli sklepów ma za złe szefostwu Sainsbury’s,że zdecydowało się na publiczne przeprosiny. Panuje pogląd, że klient nie tylko nie zawsze ma rację, ale wręcz bardzo często jej nie ma”. Samo Sainsbury’s próbuje również łagodzić sytuację i jak się mówi, w pełni popiera‒aczkolwiek nieoficjalnie‒swojego pracownika. W wydanym oświadczeniu możemy także przeczytać, że cyt. „korzyścią z całej tej sytuacji będzie to, że klient doceniając ciężką pracę sprzedawców, być może dwa razy zastanowi się zanim sięgnie po swój telefon w trakcie zakupów”.
Jak widać, być może jesteśmy świadkami początku odchodzenia od jednej ze „świętych” zasad handlu ukutych przez Harryego Selfridge’a o tym, że klient ma zawsze rację. Jak na razie jednak, wspomniana klientka sieci Sainsbury’s ogłosiła wszem i wobec, że jej noga więcej w tym sklepie nie postanie, a konkurencja Sainsbury’s zyskała dodatkowego klienta.