Świat wielkiego biznesu jest miejscem zdominowanym przez mężczyzn. A przynajmniej tak się wydaje, jeśli brać pod uwagę stosunkowo niewielką liczbę kobiet piastujących najwyższe stanowiska w dużych organizacjach. W minionym tygodniu dobre wiadomości dla pań marzących o miejscach w zarządach firm napłynęły z Wielkiej Brytanii. Okazało się bowiem, że osiągnięto kamień milowy w kształtowaniu składu zarządów największych brytyjskich przedsiębiorstw. Kobiety stanowią już ¼ wszystkich zasiadających w tych gremiach. Czy 25% to rzeczywiście powód do dumy?
Dla porównania, w 2011 roku panie zajmowały 12,5% miejsc w zarządach. Cytowany przez BBC autor raportu Lord Davies, były minister handlu Wielkiej Brytanii podkreśla, że co prawda firmy FTSE 100 wypełniły dobrowolny cel 25% udziału kobiet w zarządach, niemniej jednak w dalszym ciągu jest wiele do zrobienia w tej kwestii. Jego zdaniem powinien zostać ustalony nowy pułap na poziomie 33%. Co ważne, dotyczyć miałby on 350 przedsiębiorstw FTSE, a jego osiągnięcie powinno nastąpić do 2020 roku.
Lord Davies ostrzegł natomiast przed wprowadzeniem kwot udziału kobiet w zarządach w ramach uregulowań prawnych, nazywając takie działanie nieuzasadnionym. Z kolei Shainaz Firfiray z Warwick Business School podkreśla, że panie muszą zmierzyć się z dużo większymi przeszkodami w drodze na zawodowy szczyt. Badania dowodzą bowiem, iż kobiety zajmujące stanowiska kierownicze są mniej lubiane i częściej uwłacza się ich inteligencji czy zdolnościom. Konieczne jest zatem nie tyle wprowadzanie określonej liczby kobiet do zarządów, co odpowiednie zarządzanie, które zapewni skuteczność powierzania im posad znajdujących się na najwyższych szczeblach struktury organizacyjnej.
Wszystko wskazuje na to, że w ciągu najbliższych 5 lat w Wielkiej Brytanii będzie można zaobserwować istotny i zrównoważony wzrost udziału pań w zarządach firm z indeksu FTSE 350. A przynajmniej tak przewiduje Lord Davies. Czy odsetek kobiet zajmujących najwyższe stanowiska w organizacjach będzie rósł również w innych europejskich krajach? I czy wprowadzanie kwot w odniesieniu do obsadzania miejsc w zarządzie to dobry pomysł?