Zapach świeżo zmielonej kawy, uśmiechnięty barista, przytulne miejsce, w którym można zapomnieć o otaczającym nas świecie i oddać się przyjemności rozmowy o rzeczach błahych, zacieśnianiu relacji z przyjaciółmi czy lekturze interesującej książki. To właśnie z tym obrazem od wielu lat kojarzą się lokale sieci Starbucks. Niestety w ostatnim czasie magia tych miejsc znacznie osłabła. Dlaczego?
Powodem problemów sieci jest… jej zmodernizowany wystrój. Zmiany wprowadzone ostatnio w części sklepów Starbucksa nie przypadły do gustu stałym bywalcom. Malutkie stoliki ustawiane naprzeciwko ścian, długie ławki zbyt wysokie, by rozsiąść się wygodnie i zbyt szerokie, by dać odpocząć plecom. Do tego głośna muzyka oraz fluorescencyjne, chłodne oświetlenie. Komunikat wysyłany przez taki wystrój jest prosty – to nie jest miejsce, w którym można pobyć dłużej. Bez wątpienia część bywalców Starbucksa wpada do niego w drodze do pracy po kubek kawy na wynos. Istnieje jednak spora grupa, dla której Starbucks był do tej pory tzw. trzecim miejscem.
W zamierzchłych czasach, a konkretnie w 1989 roku czyli zanim Internet zyskał globalną popularność , amerykański socjolog Ray Oldenburg w swojej książce „The Great Good Place” przedstawił pewną interesującą teorię. Zgodnie z jej założeniami życie społeczne ludzi jest skoncentrowane wokół następujących ośrodków – domu, pracy oraz tzw. trzeciego miejsca. Według naukowca trzecie miejsce to takie miejsce, w którym przebiega nasze życie towarzyskie, gdzie bywamy chętnie i regularnie oraz które nie wymaga od nas ponoszenia dużych wydatków. To miejsce neutralne, wygodne i zachęcające, kojarzące się nam z odpoczynkiem, a przede wszystkim z przyjemnością.
Misja Starbucksa głosi, iż firmie zależy na tym by klienci mieli poczucie przynależności do jej placówek. Sklepy sieci mają stać się dla nich przystanią, przerwą w troskach dnia codziennego, miejscem gdzie mogą spotkać się z przyjaciółmi i cieszyć się życiem – czasem wolno i ze smakiem, innym razem szybciej. Zdaniem stałych klientów zmiany wprowadzone w wystroju powodują, że możliwa jest tylko druga opcja…
Pozycja Starbucksa jako tzw. trzeciego miejsca była dotąd silna. Niestety zmiana wyglądu sklepów sieci niesie ze sobą pewne negatywne konsekwencje. Sprzyjająca nawiązywaniu kontaktów atmosfera ustąpiła miejsca nieustannemu pośpiechowi. Powierzchnia obiektów jest coraz mniejsza, zatem tłok i ścisk są na porządku dziennym. A piękny aromat świeżo mielonej kawy został zastąpiony przez zapach kanapek śniadaniowych.
Jeśli Starbucks będzie kontynuował zmiany, które zapoczątkował, jego wyjątkowość jest skazana na porażkę. Utrata długoletnich oraz potencjalnych klientów może doprowadzić nie tylko do spowolnienia ekspansji firmy, ale przede wszystkim do problemów z jej bieżącym funkcjonowaniem.
Prezes i CEO Starbucks dokonał rzeczy wielkiej – stworzył coś, o czym wcześniej nie wiedzieliśmy, że jest nam potrzebne. Czy uda mu się uratować to dzieło? Czy zmiany dostosowujące lokale do najnowszych trendów designerskich wyjdą Starbucksowi na dobre?