Już od kilku lat Malaysia Airlines doświadcza trudności finansowych, a niedawna katastrofa lotu 370 przysporzy spółce dodatkowych problemów. Wiele wskazuje na to, że malezyjskie narodowe linie lotnicze będą zmuszone zwrócić się z prośbą o rządową pomoc, by uniknąć finansowej klęski.
W ostatnim czasie konkurencja wśród azjatyckich przewoźników lotniczych nasiliła się, między innymi z powodu pojawienia się tanich linii lotniczych AirAsia, które oferują bilety w zdecydowanie niższych cenach. Strategia realizowana przez Malaysia Airlines, polega przede wszystkim na zwiększaniu liczby sprzedawanych biletów, przy jednoczesnym utrzymaniu cen na stałym poziomie i kontroli kosztów operacyjnych. Jednak taktyka ta okazuje się nieskuteczna i już trzeci rok z rzędu spółka odnotowuje straty, które łącznie w tym okresie wyniosły około 1,3 miliarda dolarów.
Dodatkowo zaginięcie lotu 370 negatywnie wpływa na zaufanie inwestorów lokujących swoje środki na Bursa Malaysia. Malaysia Airlines, będące w blisko 50 proc. są własnością Malezji, w najbliższym czasie będą musiały uporać się z kosztami akcji poszukiwania wraku samolotu oraz pozwami i wielomilionowymi odszkodowaniami dla rodzin pasażerów feralnego lotu. Istnieje również duże prawdopodobieństwo, że z powodu katastrofy, podróżni będą rezygnowali z usług malezyjskich narodowych linii lotniczych na rzecz ich konkurentów. Od momentu zniknięcia lecącego z Kuala Lumpur do Pekinu samolotu Boeing 777-200ER, wartość akcji spółki spadła o około 8 proc..
W takich okolicznościach Malaysia Airlines mogą być zdane na pomoc malezyjskiego rządu, który już raz ocalił nierentowne linie lotnicze. Mniej więcej dziesięć lat temu rząd utworzył państwową spółkę, która przejęła część zobowiązań Malaysia Airlines, umożliwiając narodowemu przewoźnikowi zmniejszenie zadłużenia i wzmocnienie pozycji konkurencyjnej. Równocześnie, mimo powagi obecnej sytuacji, według Timothy’ego Rossa, specjalisty Credit Suisse, nie ma obaw, że Malaysia Airlines zakończy swoją działalność.