Ostatnimi czasy informacje dotyczące Yahoo powracają na łamy różnego rodzaju serwisów jak bumerang. I trudno dziwić się temu, skoro firma uważana kiedyś za jedną z najbardziej obiecujących wpadła w tarapaty. Problemy są na tyle duże, iż część obserwatorów uważa, że bez sprzedaży podstawowej części swojej działalności, Yahoo nie wyjdzie na prostą. Winą za taki stan rzeczy akcjonariusze obarczają urzędującą CEO – Marissę Mayer. Tymczasem ta, mimo licznych głosów krytyki wciąż wierzy, że jest dla niej miejsce w firmie.

Jakiś czas temu informowaliśmy, że Yahoo rozważa różne strategiczne alternatywy, które mają umożliwić wyjście z problemów i przetrwanie w trudnych warunkach. Według doniesień TIME Magazine, Marissa Mayer jest głęboko przekonana, że niezależnie od wybranej przez zarząd opcji, nadal będzie mogła realizować swoją misję. Jednocześnie w udzielonym wywiadzie podkreśliła, iż firma będzie oczywiście honorować zobowiązania poczynione względem akcjonariuszy. A to – przy ich obecnych nastrojach –  mogłoby oznaczać jej koniec w Yahoo.

Mayer oświadczyła, że nadal chce pełnić funkcję CEO oraz realizować plan strategiczny wytyczony na najbliższe trzy lata. Wierzy, że wdrożenie opracowanych zmian umożliwi pomyślny zwrot w funkcjonowaniu firmy. Plan naprawczy Mayer zakłada m.in. zwolnienie 15% pracowników, rozważany jest również podział internetowego giganta. CEO znajduje się pod olbrzymią presją, m.in. ze strony firmy doradczej Starboard Value. Zaleca ona uwolnienie wartości z akcji Alibaby będących w posiadaniu Yahoo.

Mayer jest jedną z najbardziej wpływowych kobiet – zajmuje obecnie 18 miejsce w zestawieniu Fortune. Kiedy w 2012 r. przejmowała stery w Yahoo była również najmłodszym w historii CEO firmy z listy Fortune 500. Wielkie nadzieje z zatrudnieniem Mayer wiązali nie tylko akcjonariusze, ale również analitycy rynku. Niestety okazało się, że mimo obiecujących początków, jej działania nie przyniosły oczekiwanych efektów. Starboard Value domaga się jej ustąpienia ze stanowiska, ale Mayer nadal chce być CEO Yahoo. Problem w tym, że zaczyna brakować racjonalnych argumentów za takim rozwiązaniem…