Dystrybucja dóbr kultury w formacie cyfrowym diametralnie różni się od tradycyjnych kanałów sprzedażowych. Po sukcesach Netflixa i Spotify na rynku filmów i muzyki na eksperyment z modelem subskrypcyjnym w odniesieniu do książek decyduje się Scribd. Czy projekt ma szanse na sukces?
Upowszechnienie się urządzeń takich jak tablety i ebook-readery, umożliwiających wygodne czytanie elektronicznych wersji książek stało się siłą napędową rozwoju rynku e-wydawniczego. Do świata wirtualnego coraz śmielej przenoszą się gazety i czasopisma, jak np. Newsweek, który całkowicie zrezygnował z dystrybucji papierowej. W sklepie Amazona sprzedaje się więcej książek w formacie na czytniki Kindle niż w formie druku.
Popularność nowego formatu wynika z niższych cen ebooków oraz wygody zakupu, przenoszenia i przechowywania e-książki. Z kolei łatwość w kopiowaniu książki w formacie cyfrowym rodzi zagrożenia dla branży. Szczególnie w mniej bogatych krajach, w których cena między wydaniem papierowym a elektronicznym jest niewielka, kwitnie piractwo.
Podobne kłopoty przechodzą rynek muzyki i filmów. W przypadku tej ostatniej branży piractwo jest jeszcze bardziej dotkliwe ze względu na ogromne koszty wyprodukowania filmu. Jednocześnie nie milkną głosy, wskazujące na nieadekwatność starych nawyków dystrybucyjnych w warunkach obrotu elektronicznego. W przypadku dóbr fizycznych pobieranie opłaty za każdy egzemplarz sprzedawanego produktu było czymś naturalnym – wydrukowanie jednej książki lub wydanie płyty CD stanowiło istotny koszt. Tymczasem wykonanie kolejnej kopii elektronicznej nie kosztuje nic.
W efekcie poszukiwania nowych modeli dystrybucyjnych pojawiły się przedsięwzięcia biznesowe inspirujące się modelem biblioteki z abonamentem. W serwisie Netflix po opłaceniu abonamentu miesięcznego otrzymuje się możliwość nieograniczonego dostępu do zbioru filmów i seriali. Z kolei w Spotify miesięczna opłata pozwala na na nieograniczone słuchanie muzyki bez żadnych dodatkowych reklam.
Taką samą koncepcję chce wykorzystać Scribd, które do tej pory umożliwiało dzielenie się notatkami i dokumentami. Czy takie przedsięwzięcie może się udać? Wiele zależy od woli wydawnictw, posiadających prawa do książek – to one będą decydować, czy książka trafi do biblioteki Scribd. A problem z rynkiem wydawniczym polega na tym, że w przeciwieństwie do rynku filmowego i muzycznego jest on bardzo rozdrobniony i trudno będzie zdobyć zgodę wszystkich wydawców. Nawet jeśli na umowę ze Scribd zdecydują się najwięksi, to istnieje cała masa małych wydawnictw, które razem mają duży wpływ na kształt rynku. Bez odpowiedniej oferty współpracy skierowanej do nich, wielu tytułów może brakować, co będzie istotną barierą w rozwoju serwisu.
Dodatkowo problemem może być wygoda czytania – obecny interfejs Scribd pozwala na dostęp do treści poprzez komputer, tablet i smartfon. Nie daje jednak możliwości korzystania na czytniku ebooków, który na tym rynku odgrywa coraz większą rolę.
Należy się również spodziewać, że na wypadek powodzenia projektu Scribd, Amazon chowa w zanadrzu podobne rozwiązanie. Taka odpowiedź ze strony giganta, za którym stoi rzesza klientów wyposażonych w stworzone do czytania e-książek urządzenia Kindle, znacznie zmniejszyłaby szanse Scribd na powodzenie.