W miniony poniedziałek, po przegranej walce z rakiem, zmarł David Bowie. Brytyjski piosenkarz zapisał się na kartach historii nie tylko jako ikona muzyki, ale również jako innowacyjny biznesmen. To właśnie David Bowie zapoczątkował ideę muzycznych obligacji.
Określenie „obligacje Bowiego” zostało ukute w 1997 roku, kiedy muzyk pozyskał 55 milionów dolarów, oferując inwestorom udział w przyszłych przychodach ze sprzedaży swoich albumów. Bowie sprzedał swoje prawa do tantiem z tytułu wykorzystania utworów nagranych przez niego przed rokiem 1990. W tamtym czasie na jego back katalog, czyli zbiór wszystkich prac artysty, składało się ponad piętnaście albumów. Jak podaje CNN Money, Bowie został pierwszym muzykiem, który sprzedał prawa własności intelektualnej w postaci obligacji.
Początkowo agencja ratingowa Moody’s oceniła, że obligacje Bowiego podlegają niskiemu ryzyku niewypłacalności. Niestety wraz z rozwojem usługi udostępniania muzyki online przychody ze sprzedaży tradycyjnych albumów zaczęły gwałtownie spadać, skutkiem czego w marcu 2004 roku Moody’s obniżył ocenę obligacji artysty do jednej z najniższych. W efekcie cała operacja okazała się opłacalna dla muzyka, podczas gdy ci, którzy zaangażowali się kapitałowo z pewnością nie zrealizowali swoich celów inwestycyjnych.
Warto dodać, że duży udział w organizacji sprzedaży obligacji Bowiego miał finansista David Pullman, który od początku był przekonany, iż zakup muzycznych papierów wartościowych jest doskonałą formą inwestycji. W kolejnych latach Pullman wspierał w podobny sposób inne gwiazdy jak James Brown, Ashford & Simpson i Marvin Gaye. Jak donosi CNN Money, Pullman do tej pory nie stracił wiary w obligacje Bowiego i przekonuje, że źródła przychodów ze sprzedaży albumów muzyka nie wyczerpały się, a śmierć artysty przyczyni się do ożywienia zainteresowania jego twórczością.