Dni zagranicznych przedsiębiorców w Zimbabwe są już policzone! Od przyszłego roku zaczną obowiązywać regulacje, zgodnie z którymi określone rodzaje działalności biznesowej będą mogli prowadzić tylko rodzimi przedsiębiorcy. Za niezastosowanie się do nowych przepisów, będzie grozić nawet areszt!
W tegorocznych wyborach prezydenckich w Zimbabwe po raz kolejny zwyciężył Robert Mugabe – blisko dziewięćdziesięcioletni polityk, który już podczas swojej kampanii postulował „unarodowienie” gospodarki. O ile wpieranie krajowych przedsiębiorców jest powszechnie popierane, o tyle pomysł Mugabego wydaje się bardzo kontrowersyjny – od 1 stycznia 2014 roku zagraniczni przedsiębiorcy działający na terenie Zimbabwe mogą spodziewać się kary grzywny albo nawet pozbawienia wolności, tylko z uwagi na swoje pochodzenie. Nowe przepisy obejmą właścicieli spółek zajmujących się handlem hurtowym i detalicznym, zakładów fryzjerskich, piekarni, salonów piękności, agencji pracy, spółek spedycyjnych, agencji nieruchomości, agencji reklamowych i rolników.
Według korespondenta BBC w Harare, nowe przepisy są wymierzone głównie przeciwko handlarzom z Nigerii i Chin, którzy oferując różnorodne produkty odbierają klientów lokalnym sklepikarzom. Działające obecnie przedsiębiorstwa w wymienionych branżach zostaną przejęte przez autochtonów, którzy będą legitymowali się odpowiednimi certyfikatami. Co ciekawe, jedną z nielicznych grup zagranicznych przedsiębiorców, którzy nie muszą obawiać się o swoją przyszłość, są właściciele restauracji serwujących potrawy typowe dla obcych kuchni.
Prezydent Mugabe uważa, że nowe regulacje są konieczne z uwagi na dominację białych w okresie rządów kolonialnych, skutkującą odsunięciem rodzimych przedsiębiorców od prowadzenia przynoszących zyski biznesów. Równocześnie przeciwnicy Mugabego obawiają się, że przepisy te zagrożą jednej z najbardziej rozwiniętych gospodarek Afryki, a ich konsekwencje będą nieodwracalne.