Praca w kierownictwie żadnej firmy nie jest łatwym kawałkiem chleba. Sytuacja rynkowa zmienia się tak szybko, że aby pozostać na szczycie, w żadnym wypadku nie można osiadać na laurach, konsumując raz wypracowaną pozycję. Szczególnie trudno mają pod tym względem szefowie spółek i firm notowanych na giełdzie. Konieczność publikacji wyników finansowych praktycznie co kwartał i kapryśność inwestorów giełdowych wymagają szczególnej odporności psychicznej.
Jedną z kilku potencjalnych pułapek, w które łatwo wpaść spółkom giełdowym, jest imperatyw ciągłego poprawiania już osiągniętego wyniku. Każdy kwartał, który przyniesie choć chwilowe pogorszenie wyników, może zachwiać pewnością siebie inwestorów giełdowych, co natychmiast przekłada się na wycenę akcji. Paradoks polega na tym, że nawet powrót na ścieżkę wzrostu, zwykle nie rekompensuje wcześniej poniesionych strat. Prawdopodobnie właśnie z takim scenariuszem mamy do czynienia w przypadku amerykańskiego potentata Netflix, który specjalizuje się w oferowaniu treści multimedialnych drogą internetową.
Z danych opublikowanych po pierwszym kwartale br. wynika, że Netflix zaczął pozyskiwać nowych klientów znacznie wolniej, niż oczekiwano. We wspomnianym okresie pozyskano 4,92 miliona nowych subskrybentów, czyli znacznie poniżej oczekiwanego poziomu 5,2 miliona. Jeszcze gorzej wyniki te prezentują się na tle danych z tego samego okresu roku poprzedniego. Dynamika przyrostu klientów spadła bowiem aż o jedną trzecią w samych Stanach Zjednoczonych, a na rynkach zagranicznych o 22%. Zdaniem szefostwa Netflixa spadek ten jest spowodowany przesunięciem na drugi kwartał premiery nowej serii okrętu flagowego firmy czyli serialu House of Cards. W 2016 roku nowe odcinki serialu pojawiły się już w pierwszym kwartale i stąd tak duży przyrost klientów w tym okresie. Jak powiedział prezes Netflixa Reed Hastings cyt. „nadal podtrzymujemy nasze prognozy co do tego, że w pierwszym półroczu pozyskamy zakładane 8,15 miliona klientów. Pomogą nam w tym premiery naszych hitów, czyli serialów House of Cards i Stranger Things. Co więcej, uważamy, że Netflix ma przed sobą świetne perspektywy. Wraz z rozwojem globalnej sieci będziemy docierać do coraz to nowych klientów. Nasza oferta także będzie podlegać modyfikacjom tak, aby oferować jak najwięcej własnych oryginalnych treści dopasowanych do różnego rodzaju gustów naszych odbiorców. Chcemy się stać globalnym medium powszechnym.”
Słowa prezesa Netflixa potwierdzają twarde dane. Pomimo niższej dynamiki przyrostu klientów, firma zanotowała świetne wyniki finansowe. Przychód w pierwszym kwartale br. w porównaniu do analogicznego okresu 2016 roku wzrósł o 30% i wyniósł 2,64 miliarda dolarów, a zysk „wystrzelił” z poziomu 28 milionów dolarów do 178 milionów. Jak się jednak okazuje, w przypadku firm internetowych swoistym fetyszem dla inwestorów jest jednak tempo przyrostu nowych klientów, a nie twarde wyniki finansowe. Efekt? Po publikacji powyższych danych akcje Netflixa spadły o 3%.