Ludzie, którzy tracą pracę, mogą zazwyczaj liczyć na pomoc państwa w tym trudnym dla nich okresie. A wszystko po to, by mieli środki na utrzymanie się do czasu, gdy znajdą nowe zatrudnienie. Istnieje jednak kraj, gdzie bycie bezrobotnym wiąże się z… dodatkowymi obciążeniami natury finansowej. Jakimi? Za zbyt długie pozostawanie bez pracy obywatele pewnego europejskiego kraju będą musieli zapłacić karę. Gdzie wprowadzono takie prawo? Na Białorusi.
Jak informuje The Guardian, prezydent Alaksandr Łukaszenka podpisał dekret nakładający kary finansowe na bezrobotnych i przewidujący dla nich tymczasowe aresztowanie. W świetle nowych przepisów osoby, które nie przepracowały przynajmniej 6 miesięcy i w związku z tym nie płaciły podatków, będą musiały uregulować należność w wysokości minimum 252 dolarów. Ci, którzy kwoty tej nie uiszczą, mogą zostać osadzeni w więzieniu, albo zmuszeni do prac społecznych.
Obserwatorzy podkreślają, że takie rozwiązanie przypomina taktykę z czasów sowieckich. Natomiast zdaniem, władz rozporządzenie ma na celu „stymulowanie zdrowych obywateli do angażowania się w aktywność zawodową i wypełniania ich konstytucyjnego obowiązku uczestniczenia w finansowaniu wydatków państwa„. Nowe regulacje przewidują pewne zwolnienia, którymi objęto nieletnich, osoby niepełnosprawne i w podeszłym wieku. Przepisy, nazywane „prawem o darmozjadach” wywołały dużą konsternację na Białorusi, bowiem wielu obywateli tego kraju ledwo wiąże przysłowiowy koniec z końcem.
Łatwo się domyślić, że grzywny dla bezrobotnych nie wywołały również zachwytu wśród instytucji zajmujących się obroną praw człowieka. Międzynarodowa Federacja Praw Człowieka wezwała rząd do wycofania dekretu i wyeliminowania praktyk tzw. pracy przymusowej. Na łamach strony internetowej Change.org zamieszczono nawet petycję w tej sprawie.