Ku zaskoczeniu obserwatorów politycznych, wiele zaczyna wskazywać na to, że w najbliższym czasie Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej może zmniejszyć się o terytorium, którego mieszkańcy nieustannie dążą do autonomii. W mającym się odbyć za nieco ponad dwa tygodnie referendum, Szkoci zadecydują, czy chcą niepodległości dla swojego kraju. Wyniki sondaży przeprowadzanych na zlecenie różnorodnych instytucji wskazują, że poparcie dla autonomii Szkocji istotnie wzrosło w sierpniu.
A różnica między odsetkiem przeciwników i zwolenników niepodległości jest coraz mniejsza. Według doniesień Reutersa, przewaga opowiadających się za pozostaniem w Zjednoczonym Królestwie nad posiadającymi odmienne zdanie w tej kwestii, wynosi tylko 6 punktów procentowych. Wyniki te są o tyle zaskakujące, że do niedawna odłączenie się Szkocji uznawano za stosunkowo mało prawdopodobne. Obserwatorzy twierdzą, iż zmiana w nastawieniu uprawnionych do głosowania jest efektem drugiej debaty telewizyjnej, którą – w przeciwieństwie do pierwszej – zdecydowanie wygrał lider ruchu niepodległościowego Alex Salmond.
Przed negatywnymi skutkami ewentualnego odzyskania autonomii przez Szkocję ostrzega m.in. Wall Street Journal, powołując się na analityków banków Goldman Sachs i Deutsche Bank. Największe obawy dotyczą unii walutowej, a konkretnie niepewności, czy Szkocja w dalszym ciągu będzie posługiwała się tą samą walutą, co reszta terytoriów wchodzących w skład Zjednoczonego Królestwa. Może to skutkować spadkiem zainteresowania ze strony inwestorów oraz odpływem kapitału. Ponadto odzyskanie niepodległości prawdopodobnie będzie wiązało się z wyższymi kosztami zaciągania długu, cięciami w wydatkach na świadczenia publiczne oraz koniecznością renegocjowania członkostwa Szkocji w Unii Europejskiej.
18 września Szkoci zadecydują o najbliższej przyszłości swojego kraju. Czy opowiedzą się za dalszą unią czy za niepodległością? Trudno przewidzieć. Wiadomo jednak, że niezależnie od tego, jaką podejmą decyzję, odbije się ona na kursie funta. Co więcej, jeśli wygrają zwolennicy secesji, w ślad za Szkocją mogą pójść kolejne terytoria wchodzące w skład Zjednoczonego Królestwa.