Według analiz przeprowadzonych na zlecenie Financial Times, w ubiegłym roku wynagrodzenie dyrektorów największych banków w Stanach Zjednoczonych i Europie obniżyło się średnio o 10%. Co ciekawe, tendencja ta dotyczy tylko bankowców, a wśród naczelnego kierownictwa dużych spółek należących do indeksu S&P 500 nie zaobserwowano podobnych spadków.
W porównaniu do innych branż, w sektorze bankowym wyniki finansowe i wypłaty dla akcjonariuszy były niższe, co wzmocniło naciski ze strony inwestorów, by zmniejszyć zarobki zarządzających. Jest to pierwszy od trzech lat spadek dochodów bankowców – w 2012 roku średnie wynagrodzenie roczne dyrektorów piętnastu największych banków wyniosło 11,5 miliona dolarów, czyli nieco ponad milion dolarów mniej niż rok wcześniej. Przeprowadzone badanie obejmowało wszystkie składniki wynagrodzenia, co oznacza, że poza pensją zasadniczą uwzględniono także wartość uzyskanych przez dyrektorów premii, akcji czy opcji na akcje.
Spośród dziesięciu dyrektorów, którzy piastują swoje stanowisko co najmniej od początku 2011 roku, tylko trzech może cieszyć się z podwyżek – John Stumpf z Wells Fargo, Stuart Gulliver z HSBC i Brady Dougan z Credit Suisse. Najlepiej opłacany jest szef Wells Fago, który w ubiegłym roku zgromadził na swoim koncie niemal 20 milionów dolarów. Z kolei najbardziej, bo aż o 20%, zmniejszyło się wynagrodzenie Jamie’go Dimona, który jest odpowiedzialny za decyzje strategiczne JPMorgan Chase, w wyniku których bank odnotował przed rokiem 2 miliardy dolarów straty.
Wiele wskazuje na to, że szefowie banków muszą pogodzić się z niższymi zarobkami. Zwłaszcza, że zależy na tym nie tylko inwestorom, ale także ustawodawcom – w przyszłym roku w Unii Europejskiej zaczną obwiązywać restrykcje dotyczące premii bankowców.