W Internecie można znaleźć mnóstwo ironicznych komentarzy i dowcipów, których źródłem jest prawodawstwo Unii Europejskiej. Wystarczy choćby wspomnieć słynne batalie o promień krzywizny banana czy zaliczenie ślimaków w poczet ryb. Pomimo swojego komicznego wymiaru, za tymi z pozoru absurdalnymi problemami stoją twarde interesy gospodarcze poszczególnych krajów czy lobby producenckich. Są jednak i takie rozwiązania promowane przez urzędników UE, przy których ma się nieodparte wrażenie, że‒delikatnie rzecz ujmując‒nie zostały do końca przemyślane.
Od 1 września br. wchodzą w życie unijne przepisy na podstawie których zakazane będzie produkowanie na terenie UE odkurzaczy w mocy większej niż 1600 watów. Jak łatwo się domyślić, zakaz ten jest uzasadniany względami ekologicznymi. Nowe przepisy są bowiem częścią unijnej dyrektywy dotyczącej efektywności energetycznej, która ma na celu walkę ze zmianami klimatycznymi.
Czołowi producenci odkurzaczy już od dawna przygotowywali się do wejścia w życie nowych przepisów i jakiś czas temu zaprzestali produkcji odkurzaczy o większej mocy. Problem polega jednak na tym, iż według wszelkich rankingów tych urządzeń, właśnie te o mocy powyżej 1600 W były oceniane najlepiej. Według brytyjskiej organizacji konsumenckiej Which? pięć na siedem najlepiej ocenianych przez specjalistów modeli odkurzaczy miało moc zdecydowanie powyżej 1600 W. Należały do nich takie modele jak: Hoover Spirit TSP2101 (2100 W), Miele S5281 (2200 W), Samsung CycloneForce Sensor (2100 W) czy Bosch BSG8PRO1 (1800 W). Po 1 września ich zakup będzie już niemożliwy. Oczywiście, producenci powyższych modeli mają już ich następców, każdy o mocy poniżej 1600 W i cyt. „efektywności odkurzania takiej samej jak odkurzacze o mocniejszym silniku”, ale każdy trzeźwo myślący człowiek wie, że mniejsza moc silnika oznacza po prostu mniejszą efektywność pracy odkurzacza. Zmienić się to może z chwilą opracowania jakichś nowych rewolucyjnych rozwiązań w tej dziedzinie, a o tych przecież nikt ostatnio nie słyszał…
Na absurdy unijnej polityki ekologicznej wskazał także jeden z największych producentów odkurzaczy firma Dyson. Otóż, na podstawie przywoływanej wyżej dyrektywy, po 1 września br. odkurzacze powinny być klasyfikowanie do jednej z dziewięciu grup efektywności (od A do G). Poszczególne modele są w tym celu oceniane m.in. na podstawie tego jak skutecznie odkurzają twarde powierzchnie, dywany, a także ile kurzu emitują z powrotem do środowiska. Właśnie ten ostatni parametr wzbudził kontrowersje. Prawnicy Dysona wskazują, iż urzędnicy UE kompletnie nie wzięli pod uwagę wpływu na środowisko worków na śmieci, które znajdują się w odkurzaczach. W skali roku w całej UE około 126 milionów filtrów do odkurzaczy i worków do nich ląduje na wysypiskach na śmieci. Dyson, który jest producentem odkurzaczy bezworkowych wskazuje, że pomiar jedynie ilości kurzu wydobywającego się z pracującego odkurzacza będzie dyskryminował jego produkty, które przecież w ogólnym rozrachunku (biorąc pod uwagę filtry i worki na kurz) są o wiele bardziej ekologiczne niż produkty konkurencji…
Na zakończenie jeszcze jedna informacja. Za trzy lata na podstawie ww. dyrektywy EU maksymalna moc odkurzaczy zostanie ograniczona do 900 W…