Wirtualna rzeczywistość potrafi przynosić prawdziwe pieniądze. To trącące banałem stwierdzenie chyba nigdy nie było tak bliskie prawdy, jak to ma obecnie miejsce w przypadku japońskiej firmy Nintendo. Ten znany z produkcji konsoli do gier koncern, zaledwie kilka dni temu wypuścił na rynek grę o nazwie Pokemon Go, która od razu stała się ogromnym hitem …
Pokemon Go zadebiutowała 6 lipca na rynkach w USA, Australii i Nowej Zelandii. Tak krótki czas wystarczył, aby na jej punkcie dosłownie zwariowały miliony użytkowników. Gra już zajmuje pierwsze miejsce na amerykańskiej top–liście. W ślad za entuzjastycznymi recenzjami, akcje Nintendo na poniedziałkowej sesji japońskiej giełdy poszybowały aż o 25%, co oznacza wzrost wartości firmy o 7 miliardów dolarów. O popularności gry na amerykańskim rynku niech świadczy fakt, że zanotowała ona więcej pobrań, niż najpopularniejszy serwis randkowy Tinder. Idea gry jest bardzo prosta. Zadaniem użytkowników jest odnalezienie wirtualnych postaci (pokemonów), które ukrywają się w realnym otoczeniu danego gracza. Na ekranie smartfona, przy wykorzystaniu danych o lokalizacji jego użytkownika, wyświetlane są informacje o miejscu pobytu pokemonów, a gracze otrzymują na bieżąco aktualizowane informacje, gdzie szukać tych wirtualnych postaci.
Gra jest tak popularna, że pojawiły się już pierwsze doniesienia medialne o różnych dziwnych przypadkach, które spotkały graczy. Jedna z użytkowniczek, idąc za wskazówkami swojego telefonu, natknęła się w odludnej okolicy na ludzkie zwłoki. Są także doniesienia mówiące o tym, że przestępcy starają się zwabić uczestników gry w odludne miejsca w celach rabunkowych. Wykorzystują przy tym techniki, dzięki którym gracz podążając za wirtualnym pokemonem widocznym na ekranie swojego telefonu, pojawia się w określonym miejscu i czasie. Masowe pojawiają się także doniesienia o różnego rodzaju kontuzjach, które odnieśli gracze, poruszając się ze wzrokiem utkwionym w ekran telefonu…
Zdaniem analityka Evana Lucasa z firmy IG cyt. „tak duży sukces gry Pokemon Go musi być jeszcze potwierdzony przez odpowiedni wzrost przychodów japońskiego koncernu. Sama popularność aplikacji to jeszcze za mało, aby uzasadnić tak duży wzrost wartości firmy. Prawdą jest jednak, że rynek uwierzył, że aplikacja przyniesie firmie korzyści”. Słowa Lucasa mają o tyle istotne znaczenie, że Pokemon Go nie jest autorskim projektem Nintendo, ale powstał w kooperacji z amerykańską firmą Niantic i Pokemon Company, która posiada prawa autorskie do postaci pokemonów. Nie wiadomo, jaką część przychodów z gry zapewnił sobie japoński koncern.